czwartek, 9 kwietnia 2015

Mieszanka kulturowa 1

No to jest to obiecane opko. Poszło nam szybko bo był czas i wena. Mamy nadzieję, że jakoś to wyszło i wam się spodoba. Miłego czytania!


LAY - YUMI
KAI - NAMISZCZOMP




LAY: Minąłem ochroniarza. Oczywiście nie obeszło się bez pokazania dowodu. Dlaczego nikt mi nie wierzy ile mam lat? Czy ja naprawdę wyglądam tak dziecinnie? Pewnym krokiem przekroczyłem próg lokalu gdzie w twarz uderzył mnie zapach alkoholu zmieszany z potem, a moje uszy momentalnie wolały o pomoc gdy dotarły do nich mocne i głośne dźwięki. Oczy potrzebowały kilku sekund by przyzwyczaić się panującego tam pół mroku. Pomieszczenie jak każde podobne oświetlone było kilkoma kolorowymi reflektorami przy scenie. Zawitałem tu pierwszy raz. Mój wzrok zauważalnie przykuła rzecz na środku sceny. Rura. Najprawdopodobniej do tańca. Poczułem szturchnięcie w ramię.
- Pierwszy raz tutaj? - wydarł się jakiś facet prosto do mojego ucha.
Zdziwiony kiwnąłem głową.
- Poczekaj na atrakcję wieczoru. - zaśmiał się momentalnie skamieniałem gdy poczułem jego dłoń na swoim pośladku. Odskoczyłem szybko ale gdy się odwróciłem on zniknął gdzieś w tłumie. Chcąc się czegoś napić skierowałem swoje kroki w stronę baru gdzie usiadłem i zamówiłem whisky. O jakiej on atrakcji mówił?
To pytanie ciągle błądziło po mojej głowie szukając odpowiedzi.

KAI: Siedziałem w przebieralni i kończyłem układać włosy, które i tak mi się rozwalą w trakcie występu, ale wyznawałem zasadę że sposób wejścia na scenę i to jak się w tym momencie wygląda  kompletnie zmienia to, jak widzowie widzą cały show. Pracowałem tu już jakiś czas. Na popularność narzekać nie mogłem. Muszę przyznać, że podniecało mnie to jak każdy wlepiał we mnie wzrok gdy tańczyłem. Dobrze się ustawiłem, zarabiałem i jednocześnie spełniałem się w tej jednej rzeczy, którą umiałem najlepiej - tańcu. Pomimo że nie dokładnie tak wyobrażałem sobie to jak byłem nastolatkiem. Dobra, koniec przemyśleń. It's show time! Ostatni raz przejrzałem się w lustrze i ruszyłem w stronę wejścia na scenę.


LAY : Podniosłem tyłek z barowego krzesła widząc jak wszyscy nagle kierują się w stronę sceny. Zaciekawiony sam tam poszedłem i o dziwo udało mi się dopchnąć na sam przód. Ciekawość zżerała mnie od środka na co oni tak czekają. Nagle światła nieco się zmieniły i poleciała zupełnie inna muzyka. Na scenie pojawił się... Chłopak.. Młody chłopak. Wlepiłem w niego wzrok nie wierząc w to co widzę. Wyglądał na nieco młodszego ode mnie, miał lśniące ciemne włosy których kosmyki swawolnie się układały. Chwilę później wyszedł bliżej widowni i zaczął tańczyć. Jego ruchy.. Piękne kocie ruchy od których nie potrafiłem oderwać wzroku. Jego każde drgnięcie było tak zmysłowe, że sam zacząłem czuć lekką ciasnotę w spodniach. Zignorowałem to. Chłonąłem go wzrokiem. Patrzyłem jak zszedł ze sceny i dotyka różnych ludzi, a w duchu modliłem się żeby trafił również na mnie.

KAI: Mijałem pełno stałych bywalców tego miejsca. Kontakt fizyczny w tej robocie był rzeczą konieczną, jeżeli chciałeś być na szczycie popularności i zarabiać tyle, by starczyło na życie w stolicy. W tłumie zauważyłem nową twarz. I to całkiem ładną. Podszedłem, bo czemu nie. Przyjrzałem mu się. Bardzo jasna karnacja, wystające kości policzkowe. Jednym słowem - przystojniak. Musnąłem dłonią jego policzek i wróciłem na scenę, przedstawienie musi trwać.  Podszedłem do rury. Nie lubiłem jakoś używać jej podczas swoich występów, ale chyba raz zrobię wyjątek. Skoro już mam kogoś nowego, to mogę się troszkę popisać. Okrążyłem rurę, kilka razy pocierając ją. Powoli objąłem ją nogą i zawiesiłem się na niej skupiając się na tym, by nie popełnić żadnej gafy.

LAY: Zesztywniałem. Tak, w dolnych partiach ciała też coś zwyczajnie zesztywniało pod dotykiem tego chłopaka. Mruknąłem cicho niezadowolony gdy odszedł i znów wszedł na scenę jednak to co mogłem oglądać zaraz po tym uznałem za rekompensatę. Ciemnowłosy wił się z wprawą na rurze, którą zmysłowo dotykał, gładził i ocierał się własnym ciałem. O jezu.. Ile ja bym dał żeby w tym momencie być tą rurą.. Wlepiałem w niego wzrok jak jakiś psychopata jednak najmniej się przejmowałem tym co pomyślą sobie o mnie inni. Bez chwili zastanowienia podszedłem bliżej, na tyle że bez problemu mogłem go dotknąć. Zaraz po tym wsunąłem mu w spodnie kilka banknotów, a razem z nim pewną karteczkę. Uśmiechnąłem się delikatnie chcąc pochwalić się swoimi dołeczkami w policzkach i grzecznie wróciłem na miejsce.

KAI: Spojrzałem na chłopaka o porcelanowej skórze i poczułem jak wsuwa mi papier o bardzo przyjemniej fakturze w spodnie. Chyba popis się udał. I jeszcze się do mnie uśmiechnął. Muszę przyznać, miał strasznie urocze dołeczki w policzkach. Odwzajemniłem uśmiech. Odwrócił się i odszedł. W sumie trochę tego żałowałem, bo nie powiem, spodobał mi się. Gdy zobaczyłem jak siada przy barze i zwraca swój wzrok w moja stronę puściłem mu oczko i posłałem lekko spóźniony uśmiech. Występ dobiegał końca, nie powiem całkiem hojnie zostałem dzisiaj obdarowany stwierdzając po ilości banknotów wciśniętych w spodnie. Wróciłem do garderoby, przeliczając pieniądze natrafiłem na małą karteczkę z numerem podpisaną "Zhang Yi Xing, ale dla Ciebie kochany Lay ;)" od razu wiedziałem od kogo to było. Spakowałem kasę do swojego małego plecaka w którym nosiłem rzeczy na zmianę i inne takie pierdoły i wyszedłem z pokoju. Postanowiłem sprawdzić czy chłopak z uroczymi dołeczkami wciąż jest w klubie.

LAY: Nie robiłem sobie większych nadziei gdy puścił mi oczko. Stwierdziłem, że pewnie do każdego puszcza. Zamówiłem kolejną dawkę alkoholu, w końcu przyszedłem tu też po to żeby się napić czyż nie? Gdy dostałem szklankę wziąłem ją do ręki i pewnie upiłem spory łyk, w głowie wciąż mając twarz ciemnowłosego tancerza. Ciekawe czy zauważył kartkę.. A może ją po prostu zignoruje? Nie wiedziałem już co myśleć więc zwyczajnie pozwoliłem nieco ponieść się alkoholowi który dawał już znaki swojego istnienia w mojej krwi.


KAI: Wszedłem na główną salę, rozglądałem się jak mogłem ale moje szanse były nikłe, przez małą ilość światła, ale nie zniechęcałem się. Ruszyłem bardziej w stronę baru i zobaczyłem blondyna sączącego alkohol ze szklanki. Bingo. Usiadłem obok. 
- Dzięki za numer. No i za kasę też - uśmiechnąłem się szeroko. 
Miałem szczęście. Widziałem ze jest już lekko wcięty. Może to jakoś wykorzystam?

LAY: Mój zamroczony już umysł potrzebował chwili żeby przetworzyć informacje jednak po chwili posklejałem fakty, ze to on tańczył przed chwilą na scenie.
- Należało Ci się. - akurat mówienie wychodziło mi jeszcze całkiem dobrze. Obdarzyłem go słodkim uśmiechem i nieświadomie przygryzłem dolną wargę wlepiając tępo wzrok w niego.

KAI: Zdawało mi się jakby otrzeźwiał mówiąc do mnie. Wow, przygryzł wargę. I wtedy wiedziałem, że mój zbyt długo już trwający celibat zostanie najprawdopodobniej przerwany jeszcze tej nocy. 
- Praca jak praca, nic w tym wyjątkowego. - uśmiechnąłem się i kontynuowałem rozmowę 
- Jesteś z Chin? - spytałem, pomimo że znałem odpowiedź, przecież na karteczce z imieniem definitywnie widniało chińskie imię i nazwisko. Podniosłem kącik ust i spojrzałem mu prosto w oczy nie mogąc się już doczekać tego, aż się na mnie rzuci.


LAY: - Owszem. -pokiwałem twierdząco głową i znów się uśmiechnąłem. 
Złapałem samego siebie na tym, że mój wzrok zjeżdża czasem niżej niż jego oczy. Prosto na te pełne usta, które wyglądały niezwykle kusząco. Skarciłem się w myślach wyzywając samego siebie.
- Jak się nazywasz? - spytałem by odwrócić własną uwagę.

KAI: - Jong In. Kim Jong In, chociaż większość znajomych mówi do mnie Kai - widziałem jak przez moment patrzył na moje usta, oblizałem się i przygryzłem dolna wargę. Niech ma na co patrzeć. Czułem ze napięcie rosło, szczególnie w moich spodniach, ale wytrwale toczyłem rozmowę dalej. Nie byłem typem który pieprzy nieznajomych. Teoretycznie imię znam. Ale szczerze powiem, że chciałem wiedzieć o nim więcej. 
- Więc, jesteś tu na stałe, przejazdem?

LAY: Zacisnąłem dłonie w pięści widząc jak sprawnie przesunął językiem po wardze. Skupiłem się mocno by móc dalej rozmawiać.
- Planuję się tu przeprowadzić. -odparłem z uśmiechem. 
A teraz to już serio marzę by już tu mieszkać. Yixing ty idioto.. Skarciłem sam siebie w myślach. Gdybym mógł to najchętniej już dawno pozbyłbym się ubrań. Jak i jego tak i moich. Czy ja jestem dziwny? Ledwo go poznałem, a zrobiłbym wszystko co mi każe. 
- A Ty? Chociaż.. To w sumie głupie pytanie skoro tutaj pracujesz. - burknąłem lekko speszony.

KAI: - Mieszkam w sumie niedaleko. Dwie ulice stąd. - zaśmiałem się lekko. Skoro już wie że mieszkam blisko to może wyczuje o co tu może chodzić. Zdziwiło mnie to, jak szybko się zawstydził. W sumie, było to nawet słodkie.
- Będę się powoli zbierał, może chcesz iść ze mną? Oferuje 10 razy tańszy alkohol - zaśmiałem się czekając jak zareaguje na moją sugestię.

LAY: - A czy ja wyglądam jak zawodowy alkoholik? - powiedziałem ze śmiechem. Ale skorzystam z powodu możliwości rozmowy z Tobą. - dodałem szybko chcąc zabłysnąć. Byłem ciekaw jego reakcji więc siedziałem wpatrując się w delikatne rysy twarzy chłopaka.
- Ja skoczę do WC, ok? - spytałem nie chcąc by gdzieś mi się ulotnił.

KAI: - Nie ma sprawy, chętnie poszedłbym tam z Tobą. - druga część zdania dopowiedziałem sobie w myślach. Żeby seks był dobry, trzeba się postarać. Kai, opanuj się, spokojnie. Podczas nieobecności Chińczyka układałem sobie w głowie wydarzenia toczące się po tym jak wejdziemy do mojego domu. Zrobiło mi się gorąco. Poczułem jak ktoś kładzie dłoń na moim barku. Odwróciłem się i uśmiechnąłem na widok Laya. 
- Idziemy? - chłopak przytaknął i wyszliśmy z budynku kierując się do mojego, na szczęście znajdującego się blisko klubu, domu.


LAY: Lekko zmieszany posłusznie szedłem w tym samym kierunku co ciemnowłosy. Ukradkiem przyglądałem się jego gładkiej cerze o dość ciemnej karnacji. Drogę oświetlały nam tylko uliczne latarnie, których ilość nie była powalająca. 
- Too.. - mruknąłem chcąc zacząć jakąś rozmowę. - Mieszkasz sam? - spytałem po chwili namysłu.
- Tak. - odparł krótko. 
- A ile masz lat? - chciałem dowiedzieć się czegokolwiek o nim.

KAI: - Nie tak dawno skończyłem 21. A Ty? - doszlismy do domu, otworzyłem drzwi jednocześnie czekając na odpowiedź. 
- W tym roku będę miał 22 - odparł. 
Czyli jednak był starszy o ten jeden rok. Nie robiło to w sumie zbyt wielkiej różnicy. Zaprosiłem go do salonu i podszedłem do barku, który miał tu swoje miejsce już od jakichś 2 lat. Dopiero od kilku miesięcy mogłem legalnie pić, ale kto w tych czasach patrzy na wiek w takich kwestiach. Zastanawiałem się jak długo będzie się ciągnąć ta rozmowa. Nie chciałem być gwałtowny. Pomimo wprawy byłem zmęczony występem. 
- Napijesz się czegoś? - spytałem wyciągając dwie szklanki.

LAY: - Podobno masz tańszy alkohol, więc poproszę. - powiedziałem ze śmiechem, sadzając tyłek na miękkiej kanapie. 
Mieszkanie nie było zbyt duże ale bardzo przytulne i zadbane. Na ścianie wisiały zdjęcia małego chłopca zapewne z rodzicami. Uśmiechnąłem się lekko gdy dostałem szklankę i odrazu się napiłem. Jakoś inaczej się czułem w towarzystwie tego chłopaka. Nie wiem dlaczego samo patrzenie na niego doprowadzało do tego, że moje spodnie błagały by je zdjąć.


KAI: Usiadłem obok blondyna który rozglądal się po mieszkaniu. 
- Niezbyt duży, wiem. Ale uwierz, że mieszkając tu samemu to miejsce jest aż za duże. - odpowiedziałem upijajac mały łyk z naczynia. 
- Dlaczego pracujesz akurat w takim zawodzie? - spojrzał na mnie swoimi brązowymi, bardzo ladnymi oczami. 
Mogłem wyczuć to, że miał mnie za niezbyt spokojnego i ulozonego wiedząc o tym czym się zajmuję. Nie obchodziło mnie to zbyt bardzo, lubiłem to. A jeśli chodzi o seks to najzwyczajniej w świecie jeśli ktoś mi się podobał to po prostu go zaliczalem. Na tym polu byłem całkiem pewny siebie. Dobrze wiedziałem o tym że jestem atrakcyjny i potrafiłem to wykorzystać. 
- Kocham taniec od kiedy pamiętam. A że któregoś dnia tutaj trafiłem i zobaczyłem kilka bardzo intrygujących występów to postanowiłem spróbować. Ja szukałem pracy, oni szukali nowej atrakcji. Ale nie narzekam - usmiechnalem się szeroko.

LAY:  - Czyli mówiąc w skrócie robisz to co lubisz. - uśmiechnąłem się lekko myśląc o własnym życiu. W końcu też kocham taniec ale nigdy nie myślałem, że można to wykorzystać w podobny sposób. Z zamyślenia wyrwało mnie stukanie w ramię.
- Ziemia do Yixing'a. - zaśmiał się chłopak.
- Tu Yixing zgłaszam się. - odparłem śmiejąc się.
- Coś się tak zamyślił? - usłyszałem pytanie.
- Sam nie wiem. - nerwowo podniosłem dłoń do góry drapiąc się w tył głowy.

KAI: Chyba bycie spokojnym nie jest dla mnie. Tym bardziej gdy wypiję. Wyciągnąłem rękę i polozylem na oparciu kanapy dokładnie za szyją Laya. Odsunalem się na brzeg tak, ze siedzialem przodem do chłopaka jednocześnie dotykając swoim kolanem jego uda. Spojrzał na mnie lekko spanikowany. Skupilem wzrok na jego zrenicach i usmiechnalem się szeroko. - Ciekaw jestem tego, o czym teraz myślisz. - zmarszczylem lekko brwi jeszcze bardziej pochylając się w jego stronę.

LAY: - J-ja..? O niczym ważnym.. - powiedziałem cicho wyraźnie spanikowany. Jakie on miał wobec mnie zamiary? Mimo małej niepewności nie chciałem stąd wychodzić, więc po chwili uśmiechnąłem się.
- Naprawdę nic wartego uwagi.
- Jesteś pewien? - spojrzał na mnie unosząc brew do góry.
- Oczywiście, że tak. - powiedziałem nieco pewniej.
Jego bliskość mnie podniecała jak i trochę przerażała. Próbowałem się opanować ale słabo mi to szło. Jedyne czego w tym momencie byłem pewien to, to że powinienem uważać i może lepiej więcej nie pić.


KAI: Zająknął się. Zły ruch. Odsunąłem się, sięgnąłem po puste już szklanki i wstałem kierując się do baru z zamiarem wypełnienia ich alkoholem. 
- Czekaj, mi już chyba wystarczy. - odwróciłem się. Nie chciał więcej wypić? 
- Nie wypijesz jeszcze trochę ze mną? Tak dla towarzystwa. Nie lubię pić sam. - powiedziałem prawdę. Samotne picie źle mi się kojarzyło. 
- No... Dobra. Ale już ostatni raz. - pokiwałem głową i uśmiechnąłem się. Oj wybacz, nie skończy się na razie.

LAY: Spojrzałem na niego gdy stał tyłem. Oczy mimowolnie zsunęły się na jego jędrne pośladki. Musiał założyć akurat takie spodnie, które wszystko podkreślały? Przewróciłem oczami a gdy spojrzałem ponownie miałem twarz mniej więcej na wysokości krocza chłopaka. Spaliłem buraka momentalnie odsuwając się od tej części ciała i zawstydzony zacząłem bawić się własnymi dłońmi.

KAI:  Zaczęło mnie już trochę nudzić powtarzanie tych samych czynności. Ale w sumie wolałem się nudzić niż wystraszyć chłopaka. Wciąż miałem nadzieję na nagrodę. Gdy podawałem mu po raz kolejny trunek potarł moja dłoń palcami. Banał, prawda? Ale o dziwo strasznie mnie to rozbudziło. Wziąłem szybki głęboki wdech i usiadłem z powrotem. Głowę miałem pustą. Nie miałem już pomysłu jaki temat do rozmowy podsunąć. A może i miałem... 
- Masz kogoś? Dziewczynę? Chłopaka?

LAY: Zmieszany spojrzałem na niego nie wiedząc co odpowiedzieć. Po krótkim namyśle stwierdziłem, że lepiej mówić prawdę. 
- Jakiś czas temu.. Rozstałem się. - odpowiedziałem.
- Widać nie zasługiwała na ciebie. - powiedział radośnie.
- Zasługiwał. - poprawiłem go cicho.
- Ah.. Więc miałeś chłopaka.
Jego wzrok w tym momencie naprawdę mnie zmroził. Nie wiedziałem czy uznał to za normalne czy pomyślał, że jestem dziwny więc szybko spytałem.
- A Ty?

KAI: - Ja? W sumie, od jakiegoś czasu nie wchodzę w związki. Ostatni raz miałem chłopaka - podkreśliłem to słowo żeby wiedział że jestem podobny - ale zbyt fajnie się to nie skończyło więc na razie żyję tak jak widać. - uśmiechnąłem się. Chociaż wspominając tamten trochę niezbyt udany rozdział w moim życiu trochę ścisnęło mnie w sercu. 
- Nie ma co toczyć tematu starych związków.

LAY: Uśmiechnąłem się słysząc, że również miał chłopaka. Nie chciałem tego po sobie pokazać ale ucieszyłem się z tego powodu. 
- Racja. Rozpamiętywanie przeszłości nie ma najmniejszego sensu. - przyznałem wiedząc, że ma rację. - Też nie lubię rozmawiać o takich rzeczach. Było, minęło i żyje się dalej. - powiedziałem i rzuciłem krótkie spojrzenie na jego usta, a zaraz po tym wziąłem łyk ze szklanki wypełnionej alkoholem. Czy ja przypadkiem miałem już więcej nie pić? Cóż.. Nie potrafię odmówić tej osóbce. Znam go zaledwie godzinę, a tak dobrze czuję się w jego towarzystwie. To nie jest normalne.

KAI: Muszę przyznać że całkiem mnie rozczulił. Alkohol ubywał więc bez zbędnego gadania przyniosłem cała butelkę i postawiłem ja na stół. 
- Ćwiczysz coś? Albo uprawiasz jakiś sport? Zauważyłem ze pod tymi ciuszkami masz bardzo ładnie zarysowane mięśnie. - powoli zlustrowałem wzrokiem całe jego ciało i automatycznie oblizałem wargi. Kurczę. Był wyjątkowo... Piękny. Chyba nie mógłbym tego inaczej nazwać. Założyłem nogę na nogę żeby ukryć to jak bardzo podobał mi się towarzysz picia.

LAY: -Tak właściwie to.. To ja też tańczę. - byłem niezwykle ciekaw jego reakcji, ale przecież nie skłamałem.
- Tak właściwie to... Chyba przeznaczenie. - wyszczerzył się do mnie poprawiając tyłek na kanapie. - Zajmujesz się tym czy to po prostu hobby?
- Kocham to robić. Ale jeszcze nie znalazłem pracy, gdzie mógłbym to wykorzystać więc uznaję to jako hobby. A jak już jesteśmy przy hobby.. Masz jakieś? Bo z pewnością nie wyglądasz na kogoś kto zbierałby znaczki. - zaśmiałem się cicho czekając na odpowiedź.

KAI: Seks. Haha ciekawy jestem jakby zareagował na taką odpowiedź. 
- Moja praca jest moim hobby. Chyba tak można powiedzieć. A w między czasie biegam, gram w kosza i inne takie. - puściłem mu oczko kończąc zdanie. I albo mi się zdawało, albo zauważyłem rumieńce. Słodko.

LAY: Czy ja się zarumieniłem? Przekląłem w myślach próbując się opanować.
- Typ sportowca widzę. - uśmiechnąłem się szeroko chwaląc ząbkami.
- Można tak powiedzieć. - odparł ze śmiechem.
Yixing.. Zrób coś ze sobą. Cokolwiek. Bo zaraz tutaj oszalejesz. Kłóciłem się sam ze sobą. Mój umysł nieco odmawiał posłuszeństwa po tak dużej ilości spożytego już alkoholu. Mimo tego i tak ciągle piłem wiedząc, że to nie jest zbyt dobry pomysł ale co mi tam. Raz się żyje.
 


KAI: Dobra. Koniec. Nalałem do szklanki whisky. Wypiłem wszystko duszkiem. Lekko się skrzywiłem, spojrzałem na zdziwionego Chińczyka i przyciągnąłem go do siebie. 

- Przepraszam jeśli źle to odbierzesz. Ale jesteś zbyt cudny żeby się jeszcze dłużej powstrzymywać. - otworzył usta. Chyba chciał coś powiedzieć. Niestety, nie będzie miał tej przyjemności ale w zamian inną, lepszą. Wpiłem się w jego usta jednym szybkim ruchem jednocześnie pchając go tak że w połowie leżał. Nie spieszyłem się. Taaa. Przynajmniej nie jeśli chodzi o dotykanie go dłońmi. Przeczesywałem nimi jego jedwabne włosy. Pieszczotliwie, delikatnie. Jednak była też druga strona medalu. Mianowicie moje kolano przy jego kroczu. Usłyszałem pierwszy cichy jęk. I teraz zdałem sobie sprawę jak bardzo na to czekałem. To takie dziwne. Niezwykłe. 

LAY: Chyba właśnie wytrzeźwiałem. W jednej chwili moje źrenice rozszerzyły się tak bardzo, że uznaliby mnie za nieźle naćpanego. Jednak to nie to. Co w tym momencie czułem? Byłem kompletnie zdezorientowany więc wstrzymałem powietrze zapominając o tym, że muszę oddychać jednak po kilku sekundach zacząłem reagować na zachowanie młodszego. Mocno owinąłem ramiona wokół jego ciała, z zapałem oddając pocałunek. Jego usta były takie miękkie.. Nieśmiało wsunąłem ręce pod koszulkę gładząc opuszkami palców skórę na plecach chłopaka. Czy on musi wyglądać jak młody Bóg? Musimy popracować nad twoją silną wolą Lay - burknęło moje sumienie, które natychmiast zignorowałem. Miałem teraz ważniejsze rzeczy do roboty niż rozmyślanie nad tym czy postępuję właściwie. Zadowolony z zaistniałej sytuacji korzystałem najbardziej jak się da zachłannie całując jego usta. Niedługo trzeba było czekać żebym poczuł błądzący język młodszego po moich ustach. Rozchyliłem wargi, a on zaraz to wykorzystał jednocześnie ciągle dociskając kolano, wymuszając z moich ust ciche jęki. Bawiliśmy się w najlepsze gdy nagle usłyszałem glośne walenie do drzwi.

- Kurwa.. - mruknął Kai i ciężko westchnął złażąc ze mnie.

  
 

3 komentarze:

  1. Zobaczylam. Przeczytalam. Komentuje. Pewnie nie zostawię długiego komentarzaale to dlatego że pisze go na telefonie. Nie lubie tak nie na spokojnie bo muszę jakoś poukladac myśli ale może sobie poradzę.
    Zacznę od tego że naprawdę odwalilyscie kawał dobrej roboty. Podobają mi się sceny opisujące szczegolnie ich relacje między sobą. Styl pisania który teraz masz przypomina mi jedną moja koleżanke... A ona naprawdę dobrze pisze. Dobrze się zgrywacie dlatego nie bolało mnie to że ff jest pisany przez dwie osoby. O! I czekalam cały czas aż ktoś wspomnie o doleczkach Laya. XD
    Powodzeniakochane, mam nadzieję że na jednym ff się nie skończy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak długo czekałam aż ktoś napiszę ff o tym paringu no i proszę ! ^^ . Naprawdę dobrze się czytało, obydwie fajnie piszecie , z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział !
    A i mam takie pytanko czy mogłybyście zmienić kolor czcionki ? za bardzo razi po oczach xd .

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie ma problemu ze zmianą koloru. W wolnej chwili się tym zajmę ^w^

    OdpowiedzUsuń