Długo czekaliście? Wiem, że taaag :< Ale już macie 5 rozdział! Bez zbędnego przedłużania zapraszam do kolejnego rozdziału!
Taemin - pomarańczowy (Yumi)
Kai - zielony (Nami - ja)
- K-Kai? - wychrypiałem. - Wróć. Potrzebuję cię. - lekko uniosłem się na łóżku czego natychmiast pożałowałem. Chłopak odwrócił się i podszedł do mnie.
Taemin - pomarańczowy (Yumi)
Kai - zielony (Nami - ja)
***
Usłyszałem kroki. Powoli otworzyłem oczy. Zauważyłem jakąś sylwetkę.- K-Kai? - wychrypiałem. - Wróć. Potrzebuję cię. - lekko uniosłem się na łóżku czego natychmiast pożałowałem. Chłopak odwrócił się i podszedł do mnie.
Z westchnięciem usiadłem obok niego.
- Taemin. Wiesz że tak nie może być? Widzisz, że ktoś taki jak ja, nie może być w związku z kimś takim jak ty? Będę cię tylko krzywdził. - powstrzymałem łzy. Boleśnie nabrałem powietrza.
- Zakończmy to. Odejdę. Zapomnisz o mnie. I mam nadzieję że dasz radę zapomnieć o tym wszystkim co ci zrobiłem. - spojrzałem mu głęboko w oczy.
Przecząco kiwnąłem głową.
- Nie potrafię. To nie twoja wina, tylko moja. Jesteś dla mnie wszystkim. Obiecywałeś, że nigdy mnie nie zostawisz. Jak możesz złamać obietnicę? Kai kocham cię i proszę, zostań tutaj ze mną. Jeśli odejdziesz zabije mnie to. - powiedziałem ostatkiem sił ciężko oddychając. Spojrzałem w jego piwne oczy, które się szkliły. Sam nie potrafiłem powstrzymać łez. Byłem bezsilny.
- Błagam cię. Zrób to dla mnie. I.. ja nie chciałem się zabić. Po prostu musiałem jakoś odreagować. A to... - wskazałem na rękę na której znajdowało się jego imię. - To dowód, że jesteś jedyny i tylko ciebie kocham.
- Nie potrafię. To nie twoja wina, tylko moja. Jesteś dla mnie wszystkim. Obiecywałeś, że nigdy mnie nie zostawisz. Jak możesz złamać obietnicę? Kai kocham cię i proszę, zostań tutaj ze mną. Jeśli odejdziesz zabije mnie to. - powiedziałem ostatkiem sił ciężko oddychając. Spojrzałem w jego piwne oczy, które się szkliły. Sam nie potrafiłem powstrzymać łez. Byłem bezsilny.
- Błagam cię. Zrób to dla mnie. I.. ja nie chciałem się zabić. Po prostu musiałem jakoś odreagować. A to... - wskazałem na rękę na której znajdowało się jego imię. - To dowód, że jesteś jedyny i tylko ciebie kocham.
- Taemin. Nawet nie wiesz, jak głębokim uczuciem ja darzę ciebie. Nie chcę cię doprowadzać do takiego stanu. Zrozum mnie. Obiecaj mi, że już nigdy nie posuniesz się do czegoś takiego. A co do tych ran - zakryłem swoje imię wyryte na przedramieniu rudowłosego - Nie musisz dowodzić mi swoich uczuć. A już na pewno nie w ten sposób. Moje serce pękło, gdy zobaczyłem co z mojego powodu zrobiłeś ze swoimi pięknymi rękoma.. - zacząłem delikatnie gładzić nie zranioną skórę starszego. Mimowolnie z moich oczu wypłynęły słone krople.
- Kai.. Jeśli obiecam, że to się nie powtórzy... To zostaniesz ze mną? - spytałem ze strachem. - Bez ciebie umrę. Jesteś moim tlenem.
- Tae. Zrozum mnie. Boję się ciebie. Boję się że przeze mnie stanie się ci coś jeszcze gorszego. Nie chcę cię opuszczać. Nie wytrzymałbym rozłąki, ale wiedz, że dla twojego dobra naraziłbym samego siebie. - spojrzałem mu w oczy i delikatnie przygarnąłem do siebie. Schowałem twarz w jego włosach wdychając ich piękny zapach.
- Kai. Tak czy nie? Chcę konkretnej odpowiedzi. - powiedziałem twardo.
Westchnąłem. Odsunąłem się od niego i ucałowałem jego policzek.
- Zostanę. Ale już nigdy nie rób mi czegoś takiego. - tym razem ucałowałem jego czoło.
- Teraz mogę spokojnie zasnąć. Dziękuję ci Kai. Kocham cię.. - wyszeptałem i zamknąłem oczy.
Pogłaskałem go po włosach. Teraz zdawał mi się taki niewinny, bezbronny. Najchętniej cały czas bym go tulił. Uśmiechnąłem się. Chwyciłem jego dłoń. Po chwili i mnie zmorzył sen.
Zamrugałem kilkakrotnie przyzwyczajając swoje oczy do światła dziennego. Spojrzałem na twarz Taemina. Spał. Nie budziłem go. Powoli oswobodziłem swoją dłoń z jego uścisku a potem skierowałem się w stronę drzwi. Usłyszałem głos managera. Wyszedłem na korytarz.
- Kai!? Co się stało!? Co z Taeminem!? - zaczął mną szarpać.
- Niech się pan uspokoi. Wszystko z nim dobrze. - ułożyłem swoje dłonie na jego barkach starając się go uspokoić. Już chciał wejść do pokoju w którym leżał rudowłosy, ale zatrzymałem go.
- On teraz śpi, lepiej żeby pan później przyszedł.
Obudziły mnie krzyki dobiegające spoza sali. Powoli podniosłem się do siadu, a poźniej wstałem. Zachwiałem się ale po chwili złapałem równowagę. Podszedłem do drzwi i otworzyłem je. Stał tak Kai i.. manager? Skąd on wie?
- Dzień dobry. - powiedziałem zachrypniętym głosem i schowałem za plecy rękę z imieniem. - Nie rozmawiajcie tu. Wejdźmy. - gestem wskazałem wejście do sali.
- Połóż się Taeminnie.. - powiedział Kai obdarzając mnie troskliwym uśmiechem.
Manager spojrzał podejrzliwie na Jong In'a.
- Czy was coś łączy? - spytał.
Zamarłem. Gorączkowo myślałem nad odpowiedzią. Mam! Wymusiłem na swojej twarzy uśmiech.
- Oczywiście! Przecież będziemy razem występować, prawda? Więc to chyba dobrze że się do siebie zbliżyliśmy? - spojrzałem na Taemina. Wyglądał na niezbyt zadowolonego słysząc, że nie powiedziałem prawdy. Znów spojrzałem na twarz starszego mężczyzny.
Niezbyt podobało mi się, że Kai kłamie. Teraz mężczyzna zwrócił się do mnie.
- Taemin macie występ za kilka dni. Dasz radę się pozbierać?
- Oczywiście. Nigdy nie zawiodłem swoich fanów.
- Co do fanów... Wyjrzyj przez okno.. - powiedział.
Podszedłem do niego i zauważyłem pokaźną grupkę dziewczyn. Trzymały różne plakaty. Na większości znajdowało się hasło: "Taemin Oppa zdrowiej! <3". Widząc to zrobiło mi się jakoś milej. Nagle do sali wszedł lekarz.
- Panie Lee.
- Słucham? - zwróciłem się do niego.
- Jak się pan czuje?
- Dobrze, dziękuję. Kiedy będę mógł iść do domu?
- Dziś. Nie widzę żadnych przeciwwskazań.
- Dziękuję. - odparłem uradowany.
- Ja już pójdę. Kai zaopiekuj się nim i jutro przyjedźcie do wytwórni na czternastą. Żegnam. - powiedział manager i wyszedł.
- Proszę odebrać wypis w recepcji za dziesięć minut. - lekarz również opuścił pomieszczenie. Przebrałem się w ciemne ubrania i bluzę z kapturem. Odebrałem wypis i ruszyliśmy w stronę wyjścia ze szpitala. Założyłem kaptur na głowę i splotłem swoje palce z Kai'a. Spojrzał zdziwiony ale nie protestował. Sam również założył kaptur. Ledwo wyszliśmy gdy fanki zaczęły piszczeć. Sypało się wiele pytań dotyczących osoby obok mnie. Uśmiechnąłem się tylko i pomachałem do nich po czym wsiedliśmy do taksówki
Dotarliśmy do domu. Wyszliśmy z taksówki, której kierowcy oczywiście najpierw zapłaciłem, a potem po prostu weszliśmy. Obserwowałem każdy jego krok. Uważałem żeby nie potknął się albo coś innego. Usiadł na kanapie. Usiadłem obok niego na co on przytulił się do mojego ramienia.
- Kaaai. Przytul mnie i nie puszczaaj. Tak bardzo tego potrzebuję. - wtuliłem się w niego niczym dziecko szukające schronienia.
Otoczyłem go ramionami jeszcze bardziej przygarniając go do siebie.
- Co będziemy robić przez resztę dnia? Z tego co wiem manager odwołał próbę, a spać mi się wcale nie chce. - powiedziałem.
Spojrzałem na niego łobuzersko.
- Wiesz... Ja to już zapomniałem jak całujesz. Tak dawno tego nie robiłeś. Jak możesz mnie zaniedbywać? - udawałem obrażonego.
- Oj tam od razu zaniedbywać... - złapałem go za podbródek i złożyłem na jego ustach kilka leciutkich pocałunków by w końcu zamknąć oczy, rozchylić jego wargi językiem i zacząć pieścić ich wnętrze. Zaczepiłem kilka razy o jego język po czym rozpoczęła się walka. Oczywiście wygrałem. Przecież chciał poczuć jak ja całuję, prawda? Zaczęło brakować mi powietrza więc oderwałem się od niego.
- Proszę bardzo. Wciąż cię zaniedbuję? - uśmiechnąłem się do niego.
- Hmm.. No już trochę lepiej. A może postarasz się bardziej? - podpuszczałem go.
- Taemin... Bardzo bym chciał, ale dopiero wróciłeś ze szpitala, a ja nie bardzo chcę zadawać ci ból - kąciki moich ust lekko opadły. Oparłem swoje czoło o jego patrząc w jego piękne, czekoladowe oczy.
- A czy mi chodzi o seks? Oj ty napaleńcu. - zaśmiałem się. Przewróciłem go tak, że leżał pode mną. Musnąłem kilka razy jego szyję po czym wpiłem się w jego usta. Były takie słodkie..
Poczułem jak jego dłonie wkradają się pod moją bluzkę, więc sprawiłem że zamieniliśmy się miejscami, dałem mu szybkiego buziaka w nos i położyłem się obok niego powstrzymując go przed dotykaniem mojego brzucha.
- I kto tu jest napaleńcem? - zachichotałem.
- No na pewno nie ja. - spojrzałem niewinnie wtulając się w niego.
- Właśnie widzę. - uśmiechnął się i pogładził mnie po głowie na co cicho zamruczałem.
- Kaai. A tak właściwie. Kiedy masz urodziny? - spytałem udając głupiego.
- Czternasty stycznia. Co tak nagle cię wzięło żeby mnie o to spytać? - zacząłem bawić się jednym z kosmyków jego włosów.
- Ehh. Tak z ciekawości. Szkoda, że się spóźniłem.. - powiedziałem zrezygnowany.
- Aj tam. Nie zadręczaj się czymś takim. A skoro już rozmawiamy o urodzinach, to kiedy są twoje?
- Emm... Za kilka dni. - powiedziałem.
- A konkretniej ile? - spytał.
- Dwaa dni. - uśmiechnąłem się.
- Nawet nie próbuj czegoś szykować. To zwykły dzień, który chcę spędzić z tobą.
- Mhm... - wymruczałem przybliżając swoją twarz do włosów starszego. A więc miałem dwa dni na to, żeby wymyślić dla niego jakiś prezent, tak? Mam pomysł! Na pewno mu się spodoba... Ucałowałem czubek jego głowy. I powoli starałem się wyślizgnąć z jego objęć czując nieprzyjemne ssanie w żołądku.
- Taee. Co dzisiaj zjemy?
- Chcę raaaaameen. - powiedziałem ziewając i przeciagąjąc się na kanapie. - A ty?
- Też zjem ramen. Tylko ciekawe czy są składniki... - wszedłem do kuchni i zajrzałem do lodówki. Okej. Zdaje się że wszystko jest. Teraz tylko trzeba znaleźć makaron... Zacząłem przeszukiwać szafki w kuchni szukając potrzebnego mi produktu. Wreszcie znalazłem. Z triumfem uniosłem dłoń w której znajdowało się opakowanie z makaronem. Położyłem wszystkie składniki na stół, znalazłem jakiś garnek i wziąłem się do roboty. Umiałem gotować bo często sam gotowałem w domu. Poza tym, kilku moich znajomych zajmuje się gastronomią, więc rozmawiając z nimi i przebywając w ich knajpkach trochę się nauczyłem.
Z kuchni zaczęły dochodzić smakowite zapachy. Podniosłem się do siadu. Wstałem i ruszyłem w stronę kuchni. Cichutko wszedłem do środka i na paluszkach zakradłem się do Jong In'a, który nucił coś pod nosem. Złapałem go w pasie.
- Buuu! - krzyknąłem. Kai podskoczył i upuścił trzymaną łyżkę, a ja wybuchnąłem śmiechem.
- Człowieku, dostanę przez ciebie zawału! - złapałem się za serce które teraz waliło tak szybko jak chyba jeszcze nigdy.
- O ludzieee.... Oszalałeś. - widząc jego uśmiech w końcu sam zacząłem się śmiać. - Poczekaj chwilkę, zaraz powinno być gotowe. - powiedziałem, podniosłem łyżkę i na powrót zacząłem mieszać zupę znajdującą się w garnku. Poczułem jak Taemin obejmuje mnie w talii i kładzie swoją głowę na moim ramieniu.
- Pysznie pachnie kochanie... - powiedział i pocałował mnie w szyję. Kąciki moich ust uniosły się. Lekko przekręciłem swoją głowę w jego kierunku.
- A jeszcze lepiej smakuje.
- Mam nadzieję. - zaśmiałem się. Z niechęcią oderwałem się od chłopaka i ruszyłem w stronę szafki z miseczkami. Wyjąłem dwie i postawiłem na stole.
- Pomóc ci jakoś? - spytałem.
- Nie, usiądź i poczekaj. - odparł.
Wyłączyłem gaz i jeszcze raz zamieszałem w garnku. Nałożyłem rękawice kuchenne, wziąłem garnek za uszka i przeniosłem na środek stołu. Nałożyłem sobie i Taeminowi, odstawiłem garnek i zasiadłem do jedzenia. Ja dopiero chwytałem w dłonie pałeczki gdy Taemin już zjadł trochę makaronu.
- Ale pyszne! - uśmiechnął się do mnie.
- Cieszę się. - odwzajemniłem uśmiech. Nabrałem pałeczkami trochę długiego makaronu i jak to ja mam w zwyczaju zacząłem go wciągać ustami.
To jak wciągał makaron było zabawne. Przypomniało mi się jak z tatą urządzaliśmy wyścigi jedzenia makaronu... Znów wspomnienia. Odłożyłem pałeczki i wplotłem palce we włosy wbijając wzrok w stół.
- Co jest? - spytał.
- Ehhh... Nic. - powiedziałem.
- Taemin. Nie jestem ślepy. Powiedz mi o co chodzi. - wstałem podszedłem do jego miejsca i kucnąłem obok niego. Położyłem swoją dłoń na jego plecach. - Jeśli mogę ci jakkolwiek pomóc, zrobię to.
- Nie możesz. Po prostu znów nękają mnie wspomnienia.. - odparłem.
- Te z ciotką?
- Nie. Chodzi mi o tatę ale proszę. Nie pogłębiajmy tego tematu.
Zmarszczyłem lekko brwi z powodu smutku. Pomasowałem jego plecy. Przytuliłem go lekko. - Pamiętaj, jestem tu żeby cię wspierać i zdejmować z ciebie ciężar przeżywania smutnych chwil w samotności. Zawsze będę przy tobie. - złożyłem pocałunek na jego głowie, oderwałem się od niego i wróciłem na swoje miejsce.
Podniosłem wzrok na ciemnowłosego.
- Kai. Dziękuję ci. Bez ciebie nie dałbym rady. - lekko uniosłem kąciki ust spoglądając mu w oczy.
- Przecież wiesz, że nie mógłbym patrzeć jak sam starasz się radzić sobie ze wspomnieniami. Zbyt bardzo cię kocham by dobrowolnie patrzeć na twoje cierpienie. - odwzajemniłem uśmiech i pogładziłem jego dłoń. - A teraz jedz bo jak wystygnie to już nie będzie takie smaczne. - wystawiłem lekko język i na powrót zacząłem jeść ze wzrokiem wbitym w zawartość miski. Jeszcze przez chwilę czułem jak na mnie patrzy, a potem sam zabrał się do jedzenia.
Ehh.. Kochałem go tak bardzo, że wierzyłem w każde słowo. Gdy mówił, że będzie lepiej wiedziałem, że ma rację. Nie rozumiem jak w tak krótkim czasie można obdarzyć drugiego człowieka tak głębokim uczuciem.. Taa. Moje rozmyślania podczas jedzenia. Rzuciłem okiem na Kaia. Siedział i z wilczym apetytem pochłaniał zawartość miski. Po skończonym posiłku posprzątaliśmy.
- To było naprawdę pyszne. - usmięchnąłem się i przytuliłem ciemnowłosego.
- Zakochasz się we mnie jeszcze bardziej. - zaśmiał się.
- Too niemożliwee. - powiedziałem.
- Dlaczego?
- Bo kocham cię tak mocno, że bardziej się nie da. - delikatnie go pocałowałem. Rozłożyliśmy się na kanapie w salonie. Ułożyłem głowę na jego kolanach. Poczułem jak głaszcze moje włosy. Nagle zadzwonił mi telefon. Zerwałem się i sprawdziłem kto dzwoni.
"KyoRi? Co ona chce?" - pomyślałem i oddalając się od Jong Ina odebrałem.
- Halo?
- Taemin? Mam pytanie.
- Co się stało Ri? - starałem się mówić cicho.
- Musimy się spotkać. Proszę cię.
- Teraz? Gdzie?
- Najlepiej teraz. To pilne. W kawiarni za rogiem. Wiesz której?
- Tak, zaraz będę poczekaj.
Odwróciłem się.
- Kai, ja muszę wyjść. Niedługo wrócę.
Zmarszczyłem brwi. O co tu chodzi? Wyraźnie słyszałem damski głos, a on teraz oznajmia że musi wyjść... Bardzo ufam Taeminowi, ale muszę dowiedzieć się o co chodzi. Przecież nie ukrywałby przede mną dlaczego i gdzie wychodzi... Usłyszałem jak otwiera drzwi i wychodzi z domu. Szybko nałożyłem buty i wyjrzałem przez okno. Gdy znajdował się już wystarczająco daleko od domu powoli otworzyłem drzwi i wyszedłem za nim. Na całe szczęście nie odwracał się i nie wyglądało na to, żeby czuł się śledzony. Skręcił w uliczkę na której znajdował się sklep spożywczy i kawiarenka. Stanąłem przy ścianie budynku za rogiem i wyjrzałem za nim. Wszedł do kawiarni i podszedł do stolika przy którym siedziała dziewczyna z długimi, czarnymi włosami. Na jego widok wstała i rzuciła mu się na szyję, a on obdarzył ją pocałunkiem w policzek. Coś w środku zaczęło mnie boleć. Skręcało mnie w brzuchu, a moje płuca nie chciały wypełnić się powietrzem. Moje źrenice rozszerzyły się. Czemu? Tylko to jedno pytanie teraz tkwiło w moich myślach. Dlaczego? Przecież przed chwilą mówił że kocha... Po moim policzku spłynęła jedna łza. Zacisnąłem zęby. Czy naprawdę jestem aż tak naiwny? Zacisnąłem mocno powieki. Odwróciłem się. Otworzyłem oczy i ruszyłem w stronę jego domu. Wiedziałem, że nie powinienem nikomu ufać.
Ubrałem się i pośpiesznie wyszedłem. Było mi tak źle że nie powiedziałem Kaiowi gdzie idę ale nie mogłem.. Gdy wszedłem do kawiarenki dziewczyna rzuciła mi się na szyję. Cmoknąłem ją w policzek i usiedliśmy.
- Ri co się stało? Nie mam zbytnio czasu. - nerwowo pukałem dłońmi w stolik.
- Ehh.. Tae.. Mi głupio cię o to prosić ale jesteś moim jedynym ratunkiem.
- Mów o co chodzi.
- Ojciec wplątał się w jakieś lewe interesy. Jeśli nie odda do końca tygodnia pieniędzy to grozili mu że go zabiją. Tae proszę pomóż mi.. Oddam co do grosza. - błagała.
- Ile? - gdy usłyszałem sumę trochę mnie zatkało. - Dobra, ale muszę iść do domu. Nie noszę przy sobie tyle pieniędzy. Wstaliśmy i wyszliśmy. Skierowaliśmy się w stronę mojego domu. Gdy chciałem złapać za klamkę drzwi się otworzyły, a w nich stanął Kai. Obrzucił mnie spojrzeniem pełnym pogardy.
- Jeszcze z nią tu przychodzisz? - prychnął. - Nie kontaktuj się ze mną.
- A-ale Kai o co chodzi? - spytałem zdenerwowany.
- O nią. - skinął głową w stronę KyoRi. Spróbował mnie wyminąć lecz ja zagrodziłem mu drogę...
Zamrugałem kilkakrotnie przyzwyczajając swoje oczy do światła dziennego. Spojrzałem na twarz Taemina. Spał. Nie budziłem go. Powoli oswobodziłem swoją dłoń z jego uścisku a potem skierowałem się w stronę drzwi. Usłyszałem głos managera. Wyszedłem na korytarz.
- Kai!? Co się stało!? Co z Taeminem!? - zaczął mną szarpać.
- Niech się pan uspokoi. Wszystko z nim dobrze. - ułożyłem swoje dłonie na jego barkach starając się go uspokoić. Już chciał wejść do pokoju w którym leżał rudowłosy, ale zatrzymałem go.
- On teraz śpi, lepiej żeby pan później przyszedł.
Obudziły mnie krzyki dobiegające spoza sali. Powoli podniosłem się do siadu, a poźniej wstałem. Zachwiałem się ale po chwili złapałem równowagę. Podszedłem do drzwi i otworzyłem je. Stał tak Kai i.. manager? Skąd on wie?
- Dzień dobry. - powiedziałem zachrypniętym głosem i schowałem za plecy rękę z imieniem. - Nie rozmawiajcie tu. Wejdźmy. - gestem wskazałem wejście do sali.
- Połóż się Taeminnie.. - powiedział Kai obdarzając mnie troskliwym uśmiechem.
Manager spojrzał podejrzliwie na Jong In'a.
- Czy was coś łączy? - spytał.
Zamarłem. Gorączkowo myślałem nad odpowiedzią. Mam! Wymusiłem na swojej twarzy uśmiech.
- Oczywiście! Przecież będziemy razem występować, prawda? Więc to chyba dobrze że się do siebie zbliżyliśmy? - spojrzałem na Taemina. Wyglądał na niezbyt zadowolonego słysząc, że nie powiedziałem prawdy. Znów spojrzałem na twarz starszego mężczyzny.
Niezbyt podobało mi się, że Kai kłamie. Teraz mężczyzna zwrócił się do mnie.
- Taemin macie występ za kilka dni. Dasz radę się pozbierać?
- Oczywiście. Nigdy nie zawiodłem swoich fanów.
- Co do fanów... Wyjrzyj przez okno.. - powiedział.
Podszedłem do niego i zauważyłem pokaźną grupkę dziewczyn. Trzymały różne plakaty. Na większości znajdowało się hasło: "Taemin Oppa zdrowiej! <3". Widząc to zrobiło mi się jakoś milej. Nagle do sali wszedł lekarz.
- Panie Lee.
- Słucham? - zwróciłem się do niego.
- Jak się pan czuje?
- Dobrze, dziękuję. Kiedy będę mógł iść do domu?
- Dziś. Nie widzę żadnych przeciwwskazań.
- Dziękuję. - odparłem uradowany.
- Ja już pójdę. Kai zaopiekuj się nim i jutro przyjedźcie do wytwórni na czternastą. Żegnam. - powiedział manager i wyszedł.
- Proszę odebrać wypis w recepcji za dziesięć minut. - lekarz również opuścił pomieszczenie. Przebrałem się w ciemne ubrania i bluzę z kapturem. Odebrałem wypis i ruszyliśmy w stronę wyjścia ze szpitala. Założyłem kaptur na głowę i splotłem swoje palce z Kai'a. Spojrzał zdziwiony ale nie protestował. Sam również założył kaptur. Ledwo wyszliśmy gdy fanki zaczęły piszczeć. Sypało się wiele pytań dotyczących osoby obok mnie. Uśmiechnąłem się tylko i pomachałem do nich po czym wsiedliśmy do taksówki
Dotarliśmy do domu. Wyszliśmy z taksówki, której kierowcy oczywiście najpierw zapłaciłem, a potem po prostu weszliśmy. Obserwowałem każdy jego krok. Uważałem żeby nie potknął się albo coś innego. Usiadł na kanapie. Usiadłem obok niego na co on przytulił się do mojego ramienia.
- Kaaai. Przytul mnie i nie puszczaaj. Tak bardzo tego potrzebuję. - wtuliłem się w niego niczym dziecko szukające schronienia.
Otoczyłem go ramionami jeszcze bardziej przygarniając go do siebie.
- Co będziemy robić przez resztę dnia? Z tego co wiem manager odwołał próbę, a spać mi się wcale nie chce. - powiedziałem.
Spojrzałem na niego łobuzersko.
- Wiesz... Ja to już zapomniałem jak całujesz. Tak dawno tego nie robiłeś. Jak możesz mnie zaniedbywać? - udawałem obrażonego.
- Oj tam od razu zaniedbywać... - złapałem go za podbródek i złożyłem na jego ustach kilka leciutkich pocałunków by w końcu zamknąć oczy, rozchylić jego wargi językiem i zacząć pieścić ich wnętrze. Zaczepiłem kilka razy o jego język po czym rozpoczęła się walka. Oczywiście wygrałem. Przecież chciał poczuć jak ja całuję, prawda? Zaczęło brakować mi powietrza więc oderwałem się od niego.
- Proszę bardzo. Wciąż cię zaniedbuję? - uśmiechnąłem się do niego.
- Hmm.. No już trochę lepiej. A może postarasz się bardziej? - podpuszczałem go.
- Taemin... Bardzo bym chciał, ale dopiero wróciłeś ze szpitala, a ja nie bardzo chcę zadawać ci ból - kąciki moich ust lekko opadły. Oparłem swoje czoło o jego patrząc w jego piękne, czekoladowe oczy.
- A czy mi chodzi o seks? Oj ty napaleńcu. - zaśmiałem się. Przewróciłem go tak, że leżał pode mną. Musnąłem kilka razy jego szyję po czym wpiłem się w jego usta. Były takie słodkie..
Poczułem jak jego dłonie wkradają się pod moją bluzkę, więc sprawiłem że zamieniliśmy się miejscami, dałem mu szybkiego buziaka w nos i położyłem się obok niego powstrzymując go przed dotykaniem mojego brzucha.
- I kto tu jest napaleńcem? - zachichotałem.
- No na pewno nie ja. - spojrzałem niewinnie wtulając się w niego.
- Właśnie widzę. - uśmiechnął się i pogładził mnie po głowie na co cicho zamruczałem.
- Kaai. A tak właściwie. Kiedy masz urodziny? - spytałem udając głupiego.
- Czternasty stycznia. Co tak nagle cię wzięło żeby mnie o to spytać? - zacząłem bawić się jednym z kosmyków jego włosów.
- Ehh. Tak z ciekawości. Szkoda, że się spóźniłem.. - powiedziałem zrezygnowany.
- Aj tam. Nie zadręczaj się czymś takim. A skoro już rozmawiamy o urodzinach, to kiedy są twoje?
- Emm... Za kilka dni. - powiedziałem.
- A konkretniej ile? - spytał.
- Dwaa dni. - uśmiechnąłem się.
- Nawet nie próbuj czegoś szykować. To zwykły dzień, który chcę spędzić z tobą.
- Mhm... - wymruczałem przybliżając swoją twarz do włosów starszego. A więc miałem dwa dni na to, żeby wymyślić dla niego jakiś prezent, tak? Mam pomysł! Na pewno mu się spodoba... Ucałowałem czubek jego głowy. I powoli starałem się wyślizgnąć z jego objęć czując nieprzyjemne ssanie w żołądku.
- Taee. Co dzisiaj zjemy?
- Chcę raaaaameen. - powiedziałem ziewając i przeciagąjąc się na kanapie. - A ty?
- Też zjem ramen. Tylko ciekawe czy są składniki... - wszedłem do kuchni i zajrzałem do lodówki. Okej. Zdaje się że wszystko jest. Teraz tylko trzeba znaleźć makaron... Zacząłem przeszukiwać szafki w kuchni szukając potrzebnego mi produktu. Wreszcie znalazłem. Z triumfem uniosłem dłoń w której znajdowało się opakowanie z makaronem. Położyłem wszystkie składniki na stół, znalazłem jakiś garnek i wziąłem się do roboty. Umiałem gotować bo często sam gotowałem w domu. Poza tym, kilku moich znajomych zajmuje się gastronomią, więc rozmawiając z nimi i przebywając w ich knajpkach trochę się nauczyłem.
Z kuchni zaczęły dochodzić smakowite zapachy. Podniosłem się do siadu. Wstałem i ruszyłem w stronę kuchni. Cichutko wszedłem do środka i na paluszkach zakradłem się do Jong In'a, który nucił coś pod nosem. Złapałem go w pasie.
- Buuu! - krzyknąłem. Kai podskoczył i upuścił trzymaną łyżkę, a ja wybuchnąłem śmiechem.
- Człowieku, dostanę przez ciebie zawału! - złapałem się za serce które teraz waliło tak szybko jak chyba jeszcze nigdy.
- O ludzieee.... Oszalałeś. - widząc jego uśmiech w końcu sam zacząłem się śmiać. - Poczekaj chwilkę, zaraz powinno być gotowe. - powiedziałem, podniosłem łyżkę i na powrót zacząłem mieszać zupę znajdującą się w garnku. Poczułem jak Taemin obejmuje mnie w talii i kładzie swoją głowę na moim ramieniu.
- Pysznie pachnie kochanie... - powiedział i pocałował mnie w szyję. Kąciki moich ust uniosły się. Lekko przekręciłem swoją głowę w jego kierunku.
- A jeszcze lepiej smakuje.
- Mam nadzieję. - zaśmiałem się. Z niechęcią oderwałem się od chłopaka i ruszyłem w stronę szafki z miseczkami. Wyjąłem dwie i postawiłem na stole.
- Pomóc ci jakoś? - spytałem.
- Nie, usiądź i poczekaj. - odparł.
Wyłączyłem gaz i jeszcze raz zamieszałem w garnku. Nałożyłem rękawice kuchenne, wziąłem garnek za uszka i przeniosłem na środek stołu. Nałożyłem sobie i Taeminowi, odstawiłem garnek i zasiadłem do jedzenia. Ja dopiero chwytałem w dłonie pałeczki gdy Taemin już zjadł trochę makaronu.
- Ale pyszne! - uśmiechnął się do mnie.
- Cieszę się. - odwzajemniłem uśmiech. Nabrałem pałeczkami trochę długiego makaronu i jak to ja mam w zwyczaju zacząłem go wciągać ustami.
To jak wciągał makaron było zabawne. Przypomniało mi się jak z tatą urządzaliśmy wyścigi jedzenia makaronu... Znów wspomnienia. Odłożyłem pałeczki i wplotłem palce we włosy wbijając wzrok w stół.
- Co jest? - spytał.
- Ehhh... Nic. - powiedziałem.
- Taemin. Nie jestem ślepy. Powiedz mi o co chodzi. - wstałem podszedłem do jego miejsca i kucnąłem obok niego. Położyłem swoją dłoń na jego plecach. - Jeśli mogę ci jakkolwiek pomóc, zrobię to.
- Nie możesz. Po prostu znów nękają mnie wspomnienia.. - odparłem.
- Te z ciotką?
- Nie. Chodzi mi o tatę ale proszę. Nie pogłębiajmy tego tematu.
Zmarszczyłem lekko brwi z powodu smutku. Pomasowałem jego plecy. Przytuliłem go lekko. - Pamiętaj, jestem tu żeby cię wspierać i zdejmować z ciebie ciężar przeżywania smutnych chwil w samotności. Zawsze będę przy tobie. - złożyłem pocałunek na jego głowie, oderwałem się od niego i wróciłem na swoje miejsce.
Podniosłem wzrok na ciemnowłosego.
- Kai. Dziękuję ci. Bez ciebie nie dałbym rady. - lekko uniosłem kąciki ust spoglądając mu w oczy.
- Przecież wiesz, że nie mógłbym patrzeć jak sam starasz się radzić sobie ze wspomnieniami. Zbyt bardzo cię kocham by dobrowolnie patrzeć na twoje cierpienie. - odwzajemniłem uśmiech i pogładziłem jego dłoń. - A teraz jedz bo jak wystygnie to już nie będzie takie smaczne. - wystawiłem lekko język i na powrót zacząłem jeść ze wzrokiem wbitym w zawartość miski. Jeszcze przez chwilę czułem jak na mnie patrzy, a potem sam zabrał się do jedzenia.
Ehh.. Kochałem go tak bardzo, że wierzyłem w każde słowo. Gdy mówił, że będzie lepiej wiedziałem, że ma rację. Nie rozumiem jak w tak krótkim czasie można obdarzyć drugiego człowieka tak głębokim uczuciem.. Taa. Moje rozmyślania podczas jedzenia. Rzuciłem okiem na Kaia. Siedział i z wilczym apetytem pochłaniał zawartość miski. Po skończonym posiłku posprzątaliśmy.
- To było naprawdę pyszne. - usmięchnąłem się i przytuliłem ciemnowłosego.
- Zakochasz się we mnie jeszcze bardziej. - zaśmiał się.
- Too niemożliwee. - powiedziałem.
- Dlaczego?
- Bo kocham cię tak mocno, że bardziej się nie da. - delikatnie go pocałowałem. Rozłożyliśmy się na kanapie w salonie. Ułożyłem głowę na jego kolanach. Poczułem jak głaszcze moje włosy. Nagle zadzwonił mi telefon. Zerwałem się i sprawdziłem kto dzwoni.
"KyoRi? Co ona chce?" - pomyślałem i oddalając się od Jong Ina odebrałem.
- Halo?
- Taemin? Mam pytanie.
- Co się stało Ri? - starałem się mówić cicho.
- Musimy się spotkać. Proszę cię.
- Teraz? Gdzie?
- Najlepiej teraz. To pilne. W kawiarni za rogiem. Wiesz której?
- Tak, zaraz będę poczekaj.
Odwróciłem się.
- Kai, ja muszę wyjść. Niedługo wrócę.
Zmarszczyłem brwi. O co tu chodzi? Wyraźnie słyszałem damski głos, a on teraz oznajmia że musi wyjść... Bardzo ufam Taeminowi, ale muszę dowiedzieć się o co chodzi. Przecież nie ukrywałby przede mną dlaczego i gdzie wychodzi... Usłyszałem jak otwiera drzwi i wychodzi z domu. Szybko nałożyłem buty i wyjrzałem przez okno. Gdy znajdował się już wystarczająco daleko od domu powoli otworzyłem drzwi i wyszedłem za nim. Na całe szczęście nie odwracał się i nie wyglądało na to, żeby czuł się śledzony. Skręcił w uliczkę na której znajdował się sklep spożywczy i kawiarenka. Stanąłem przy ścianie budynku za rogiem i wyjrzałem za nim. Wszedł do kawiarni i podszedł do stolika przy którym siedziała dziewczyna z długimi, czarnymi włosami. Na jego widok wstała i rzuciła mu się na szyję, a on obdarzył ją pocałunkiem w policzek. Coś w środku zaczęło mnie boleć. Skręcało mnie w brzuchu, a moje płuca nie chciały wypełnić się powietrzem. Moje źrenice rozszerzyły się. Czemu? Tylko to jedno pytanie teraz tkwiło w moich myślach. Dlaczego? Przecież przed chwilą mówił że kocha... Po moim policzku spłynęła jedna łza. Zacisnąłem zęby. Czy naprawdę jestem aż tak naiwny? Zacisnąłem mocno powieki. Odwróciłem się. Otworzyłem oczy i ruszyłem w stronę jego domu. Wiedziałem, że nie powinienem nikomu ufać.
Ubrałem się i pośpiesznie wyszedłem. Było mi tak źle że nie powiedziałem Kaiowi gdzie idę ale nie mogłem.. Gdy wszedłem do kawiarenki dziewczyna rzuciła mi się na szyję. Cmoknąłem ją w policzek i usiedliśmy.
- Ri co się stało? Nie mam zbytnio czasu. - nerwowo pukałem dłońmi w stolik.
- Ehh.. Tae.. Mi głupio cię o to prosić ale jesteś moim jedynym ratunkiem.
- Mów o co chodzi.
- Ojciec wplątał się w jakieś lewe interesy. Jeśli nie odda do końca tygodnia pieniędzy to grozili mu że go zabiją. Tae proszę pomóż mi.. Oddam co do grosza. - błagała.
- Ile? - gdy usłyszałem sumę trochę mnie zatkało. - Dobra, ale muszę iść do domu. Nie noszę przy sobie tyle pieniędzy. Wstaliśmy i wyszliśmy. Skierowaliśmy się w stronę mojego domu. Gdy chciałem złapać za klamkę drzwi się otworzyły, a w nich stanął Kai. Obrzucił mnie spojrzeniem pełnym pogardy.
- Jeszcze z nią tu przychodzisz? - prychnął. - Nie kontaktuj się ze mną.
- A-ale Kai o co chodzi? - spytałem zdenerwowany.
- O nią. - skinął głową w stronę KyoRi. Spróbował mnie wyminąć lecz ja zagrodziłem mu drogę...
***
Kaimin <3 Świetnie piszesz, a końcówka... Jestem ciekawa jak to się dalej rozwinie. Pozdrawiam Meiko z aska <3
OdpowiedzUsuńAwww taka scena zazdrości a myślałam, że wszystko będzie dobrze :/ No trudno czekam na ciąg dalszy!
OdpowiedzUsuńWeny życzę!!! <33
Awwwww... *.* Super :D Nie mogę się doczekać dalszej części. Oczywiście weny życzę itd. Zniecierpliwiona czekam na następne części. Pozdrawiam ^^
OdpowiedzUsuńOMOMOMO *____* to zacznę od tego że baaardzo strasznie podoba mi się twój blog a przede wszystkim opowoadania które piszesz. dzisiaj jak jechalam rano autobusem i czytalam twoje opowiadanie to mało co nie przegapiłam swojego przystanka na który miałam wysiąść XD sama zaczęłam pisać jakiś czas temu opowiadanie ale coś mi chyba nie wychodzi ._. no ale czekam na następną część tego opowiadania ♥_♥
OdpowiedzUsuńA ja się uśmiałam czytając Twój komentarz kochana <3
UsuńO matko *_* czytam wszystkie rozdzialy juz chyba 5 raz! Chce wiecej.. <3 To jest boskie ^^ Mam nadzieje ze szybko pojawi sie nastepny rozdzial ;]
OdpowiedzUsuńMówisz i masz :D
UsuńChcę więcej.. :C No proszę... Nie mogę się doczekać :D Chce wiedzieć co się stanie ^^ Bardzo mi się podoba blog i ten styl pisania :)
OdpowiedzUsuńZapraszam, też pisze fanfic o TaeKai xd http://shinee-fanfic-blog.blogspot.com/
Już jest :33
Usuńpewnie się okaże że ta dziewczyna to jego kuzynka albo jakaś przyjaciółka^.^
OdpowiedzUsuń