piątek, 29 listopada 2013

Z życia wzięte 6

 Yaaay! Tak długo tego nie było, więc najwyższy czas dodać! Obiecujemy, że kolejny rozdział pojawi się szybciej. A teraz tak. Chciałabym serdecznie podziękować tym, którzy to czytają i komentują. Dzięki nim ma się ochotę pisać dalej. Dziękuję Emily Lee, Klaudii Mottyl, Majce96 oraz wszystkim, którzy komentują. Wasze zdanie naprawdę się dla nas liczy, ponieważ piszemy to dla WAS. Dziękujemy za to, że jesteście. Śledźcie nas na bieżąco! Już bez zbędnego przedłużania. ZAPRASZAM DO CZYTANIA! /Yumi (Lee Taemin)
 
 TAEMIN - Yumi
 KAI - Nami
 ***
 - Kai... Ty idioto. To moja KUZYNKA. Rozumiesz? K U Z Y N K A. 
- Cześć, nazywam się Lee KyoRi. - powiedziała. - Ja na prawdę jestem jego kuzynką.. Potrzebowałam pomocy od Taemina. 

- Nie obchodzi mnie to. Daj mi wszystko przemyśleć. Odezwę się. - powiedział młodszy.
Złapałem go za rękę.
- Obiecujesz? - spytałem ze łzami w oczach.
- Obiecuję. 
Przytuliłem go.
- Kocham ciebie i tylko ciebie. Nie potrafiłbym cię tak zranić. Uwierz mi, proszę. - wyszeptałem mu do ucha.
- Mhm. - odparł i odszedł. Patrzyłem za nim jakiś czas dopóki nie zniknął za zakrętem.


Stanąłem przed drzwiami prowadzącymi do budynku, do którego miałem już nie wracać. Nacisnąłem klamkę. Drzwi otworzyły się a ja wstąpiłem do środka. Znów ten znajomy zapach... Ale chwila... Tym razem nie czuję żadnego alkoholu... Ruszyłem w stronę schodów.
- Już mu się znudziłeś co? - usłyszałem głos mojej matki. Odwróciłem się. Stała z założonymi rękoma trzymając w dłoni papieros. Ale... Coś się w niej zmieniło... Wyglądała na bardziej zadbaną i co najdziwniejsze, nie była pijana. Przynajmniej na to nie wyglądała. Bez słowa odwróciłem się i zacząłem pokonywać pojedyncze stopnie.
- Znam to uczucie. Sam wiesz jak to między mną a twoim ojcem się potoczyło. A skoro już o tym... Poznałam kogoś. On bardzo chcę cię poznać. Znowu zamarłem na chwilę, lecz potem znów ruszyłem do mojego pokoju. Wszedłem do środka. Nic się nie zmieniło. Wszystko wyglądało tak samo, jak to zostawiłem. Musiałem odpocząć. Z plecaka z moimi rzeczami wyjąłem pudełko i przedostatnią dawkę narkotyku. Bez żadnych zastanowień podwinąłem rękaw i wbiłem igłę w żyłę. Ogarnął mnie błogi stan, a po chwili zostałem otulony przez ciemność.

Zrozpaczony wszedłem do środka. 
- Poczekaj. - odezwałem się i pobiegłem na górę. Wyjąłem z portfela pieniądze i zszedłem na dół. 
- Proszę. Nie musisz mi ich oddawać. Mam wrażenie, że straciłem coś cenniejszego.
- Dziękuje Tae! Dziękidziękidzięki! - rzuciła mi się na szyję. 
- No już, już. I pozdrów ode mnie rodziców.
- Dobrze. - pomachała mi na pożegnanie i wyszła. Usiadłem na podłodze i zacząłem ryczeć. Tak bardzo byłem zły na siebie. Tak bardzo chciałbym cofnąć czas. Zwinąłem się w kłębek i płakałem kilka dobrych godzin bez przerwy. W końcu postanowiłem do niego pójść. Miał się odezwać ale ja nie wytrzymam. Muszę z nim porozmawiać. Szybko się ogarnąłem i wsadzając ręce do kieszeni ruszyłem w stronę domu jego matki wiedząc, że tam jest. Zapukałem lekko do drzwi. Przede mną stanęła kobieta, która zupełnie nie przypominała tej gdy byłem tu po raz pierwszy. Była zadbana i.. trzeźwa? Cud.. 
- Dz-dzień dobry. Jest Jong In? - spytałem nieśmiało.
- Jest u siebie, wejdź. - była wyraźnie 
zdziwiona. 

- Pierwsze drzwi po lewej. - powiedziała.
- Dziękuję. 
Dlaczego ona nagle jest dla mnie taka miła? Przeraża mnie. Dobra. Teraz najważniejszy jest Kai. Zapukałem do jego pokoju. Brak odpowiedzi. Uchyliłem drzwi i wsadziłem głowę. Zauważyłem postać klęczącą przy łóżku. Wszedłem do środka. Ukucnąłem obok niego.
- Kai.. - złapałem go za ramię. - Ja nie mogę bez ciebie wytrzymać. - spojrzał na mnie. Jego źrenice były rozszerzone a obok niego leżała pusta strzykawka. Znowu ćpał. I to tym razem przeze mnie.
- Jong In. Przepraszam cię. Przepraszam za to, że ci nie powiedziałem. Przepraszam za wszystko tylko wróć do mnie. Bez ciebie jestem nikim. - zaniosłem się głośnym płaczem.


Spojrzałem na kogoś. Jakąś czarno-czerwoną osobę. I jej twarz zraszoną krwawymi łzami. Skojarzyłem kim była. Zatrząsłem się od swojego psychopatycznego śmiechu, który potem przerodził się w głośny, suchy szloch. Uwiesiłem się na Taeminie.
- Nienawidzę cię! Co... Ja... Kocham... Zostań... - I znów zacząłem się śmiać.
- Nienawidzę siebie! Nie! - powtórnie moim ciało przeszedł dreszcz spowodowany bolesnym szlochem. Złapałem się za skronie i ciągnąłem za włosy. Opadłem na podłogę zjeżdżając swoją dłonią od czoła po obojczyk zahaczając o górę bluzki. Patrzyłem na ścianę. Czerń poplamiona różowymi, pomarańczowymi i czerwonymi kleksami. Tylko to widziałem.

- Kai. Kai uspokój się, proszę cię. - złapałem jego ręce. - Nigdy cię nie zostawię. - pogładziłem jego policzek po czym pocałowałem go w czoło. 
- Połóż się.. - wstałem i pomogłem jemu, prawie go niosąc. Przykryłem go kołdrą, a sam usiadłem na skraju łóżka. Złapałem jego dłoń i delikatnie ją gładziłem.
- Jonginnie, kocham cię. Zrozum to.. - powiedziałem i chwilę po tym usłyszałem zamykane drzwi. Ktoś podsłuchiwał? Ehh.. Nieważne. Wpatrywałem się w jego twarz niczym w obraz. Nawet nie wiem kiedy zasnąłem.
Obudziły mnie promienie słońca padające na moją twarz. Odgarnąłem włosy z czoła. Podniosłem się. Spałem na Kaiu? Nie chcąc go obudzić delikatnie wysunąłem swoją dłoń z jego. Cichutko wyszedłem z pokoju. Zszedłem na dół w kuchni siedziała jego matka.
- J-ja przepraszam... Nawet nie wiem kiedy zasnąłem. - tłumaczyłem się.
- Spokojnie. - uśmiechnęła się. - Nic się nie stało. Napijesz się czegoś?
- Nie dziękuję. Wracam do domu. Do widzenia. - powiedziałem i pośpiesznie wyszedłem kierując się w stronę własnego domu.

Otworzyłem oczy. Przywitał mnie potworny ból głowy. Powoli usiadłem. Najchętniej zacząłbym wrzeszczeć na całe miasto z bólu... Trzeba coś na to zaradzić... W wolnym tempie założyłem na siebie wczorajsze ciuchy i wyszedłem z pokoju cały czas jedną dłoń dociskałem do swojej skroni. Zszedłem do kuchni. Przywitał mnie widok mojej matki z kubkiem kawy w jednej dłoni i z papierosem w drugiej. Rozejrzałem się. Żadnego alkoholu. Łał. Czy to ten mężczyzna o którym mówiła tak na nią wpłynął? A no właśnie... Wczoraj... Otworzyłem szufladę w poszukiwaniu tabletek.
- Jeśli chcesz tabletki na ból głowy to spójrz tam. - zerknąłem na kobietę, a potem na kierunek który wskazywała swoim palcem. Chwilka... Pomalowała paznokcie? Chyba naprawdę chce się przypodobać temu facetowi... Na stoliku stał kubek z kawą oraz jedna tabletka przeciwbólowa. Usiadłem przy owym stoliku, łyknąłem tabletkę i czekając na efekt zacząłem pić ciepły napój. Ciszę przerwała moja matka.
- Wiesz... Ten Taemin wcale nie jest taki zły jak myślałam... I chyba naprawdę cię kocha.
- Błagam. Nie wspominaj o nim... - znowu zapadła cisza. Widziałem jakby chciała mi coś powiedzieć, ale zaciskała usta. Nie miałem zamiaru jej zmuszać. Spojrzałem na zegar. 8:30. Za pół godziny muszę być na sali treningowej. Z Taeminem... Na całe szczęście migrena prawie do końca znikła więc mogłem w miarę normalnie funkcjonować. Dopiłem napój. Poszedłem do pokoju, wziąłem ubranie i bieliznę, wszedłem do łazienki, wziąłem prysznic, umyłem zęby i tak dalej. Wyszedłem już gotowy. Zużyte ubrania z plecaka położyłem na łóżku zamieniając je świeżymi. Chwyciłem swój plecak i ruszyłem na dół. Nałożyłem buty. Już uchylałem drzwi, ale nagle zacząłem się zastanawiać nad pewną rzeczą...
- Wychodzę! - krzyknąłem.
- Powodzenia w pracy - usłyszałem głos mojej rodzicielki. Na moją twarz wstąpił nieznaczny uśmiech, a moje serce wypełniło nieznane dotąd uczucie. Wyruszyłem do wytwórni. Po jakimś czasie stałem już przed wejściem. Wziąłem głęboki oddech zastanawiając się nad tym, czy Taemin jest już na sali. Przekroczyłem próg i skierowałem swoje kroki w stronę drzwi prowadzących do sali treningowej. Otworzyłem drzwi. Pusto. Wypuściłem powietrze z ulgą. Dobra, trzeba się przebrać. Ruszyłem w stronę przebieralni w drodze zdejmując z siebie koszulkę.

Usłyszałem ciche szmeranie w przebierali obok. Czyżby Kai przyszedł? Może ze mną porozmawia. Wyszedłem z przebieralni i zacząłem udawać, że wykonuję ćwiczenia rozciągające. Gdy wyszedł i mnie zobaczył był mocno zdziwiony. Nie odezwałem się słowem.
- Cześć? - wypowiedział niepewnie.
- Cześć. - odpowiedziałem nie przerywając wykonywanej czynności. Postanowiłem go podręczyć obojętnością.
- Chciałem z tobą pogadać. - powiedział drapiąc się po głowie.
- To najwyżej po treningu. Musimy dużo ćwiczyć. - odwróciłem się w jego stronę obserwując jego reakcję.

Ehhh... Spojrzałem na niego i poszedłem w jego ślady. Czułem że atmosfera jest ciężka. Zacząłem zastanawiać się nad tym, czy nie zrezygnować z rozmowy z nim. Moje rozmyślania przerwał dźwięk otwieranych drzwi. Przyszedł trener. Starałem się nie zwracać uwagi na Taemina. Skupiałem się na ruchach, które już i tak szły mi płynnie a te treningi były tylko po to, by "nie zhańbić dobrego imienia SM Ent." Zatrudniają najlepszych z najlepszych poddają na samym początku morderczym treningom a potem jeszcze mają wątpliwości w to, czy dobrze się spiszą. Ale co się dziwić, najlepiej prosperująca wytwórnia w całej Korei Południowej... Nawet nie zauważyłem gdy minęło pół godziny. Przerwa. Ruszyłem w stronę ławki. Usiadłem i spojrzałem na Taemina. Spróbuję. Poklepałem miejsce obok siebie.

Przez chwilę zastanawiałem się czy podejść i usiąść. W końcu powolnym krokiem ruszyłem w jego stronę. Drażniłem go kręcąc biodrami. Widziałem, że się niecierpliwił. W końcu usiadłem obok niego zachowując dystans.
- Więc? - spytałem.
- No..bo wiesz Tae.. - nerwowo splatał palce.
- Nie wiem. Ale myślę, że się dowiem.
- Tak.. na początku chciałem Cię przeprosić. Widziałeś mnie wczoraj w tym... stanie.. - widać było że się zawstydził.
- Stanie? Po prostu byłeś naćpany Kai. - odparłem rzucając mu krótkie spojrzenie. - Najpierw krzyczałeś, że mnie nienawidzisz, a później, że kochasz.


Spojrzałem zrezygnowany na rudowłosego.
- Przepraszam po prostu... Jestem okropny... Nie warty zaufania... Nie zdziwi mnie jeżeli nie będziesz chciał już więcej ze mną być... - opuściłem wzrok. Czułem że próżno w mojej sytuacji błagać o wybaczenie. Jego spojrzenie mnie paliło. Żałowałem tego wszystkiego co zrobiłem... Ale... - Ale to przecież ty to zacząłeś gdy wyszedłeś nie mówiąc mi nic... - zagryzłem wargę zdenerwowany.

- A co miałem ci powiedzieć? Że wujek wplątał się w kłopoty i KyoRi prosiła mnie o pomoc? Po co mam ci zawracać głowę takimi bzdurami? Powinieneś mi ufać i zrozumieć, że nic mnie z nią nie łączy prócz więzy krwi. Podniosłem wzrok. Tępo wpatrywał się w podłogę.


Zerwałem się na równe nogi. 
- Tak. Jestem zazdrosny, nieodpowiedzialny, głupi i wszystko inne... Ale co ja mam poradzić na to że cię kocham...? - zacisnąłem usta. Krzyknąłem do trenera że dzisiaj muszę wyjść wcześniej i ruszyłem szybkim krokiem do przebieralni czując jak po moich policzkach spływają pojedyncze krople.

Wstałem natychmiast za nim. Chciałem go złapać ale zwiał do przebieralni. Bez żadnych ceregieli wparowałem do środka. Stał z nagim torsem, a koszulkę trzymał w ręce. Aż zakręciło mi się w głowie. Szybko się opanowałem wyrzucając nieprzyzwoite myśli, które były teraz zupełnie nie na miejscu.
- Ubierz się i nigdzie nie idziesz, kochanie. - powiedziałem stanowczo.
- Zaraz, kochanie? - był szczerze zdziwiony.
- No tak. Myślałeś, że tak łatwo zrezygnuję z kogoś kogo kocham nad życie? - przejechałem palcem po jego klatce piersiowej aż do ust. Powoli zbliżyłem się do niego i złączyłem nasze wargi.


Sparaliżowało mnie gdy poczułem jego dotyk. Co robić? Chyba nigdy nie postawiono przede mną takiej trudnej decyzji... Serce o mało nie wyrwało mi się z piersi gdy poczułem jak jego język penetruje wnętrze moich ust. Z moich ust wydobył się zagłuszony przez pocałunek jęk. Położył dłonie na moim torsie i zaczął popychać mnie do tyłu. Moje rozgrzane ciało spotkało się z zimną ścianą powodując dreszcze. Przyparł mnie do powierzchni układając ręce na moich plecach. Oderwał się ode mnie tworząc między naszymi ustami ledwo widoczną nitkę śliny po czym ponownie wbił się w moje wargi.

Nie mogłem się opanować. Tak bardzo zapragnąłem go w jednej chwili. Serce podpowiadało mi żebym robił to co czuję jednak rozum kłócił się z nim, że może się to źle skończyć jeśli ktoś się dowie. Z wielkim trudem odkleiłem się od niego.
- Nie...tutaj... - próbowałem opanować drżenie głosu.
Kiwnął tylko głową i uśmiechnął się. Założył koszulkę i wyszliśmy z przebieralni.

Ruszyliśmy w stronę trenera.
- Jesteście perfekcyjni. Poćwiczcie jeszcze jak chcecie i możecie iść. - powiedział trener. - Praca z wami to była sama przyjemność. - uśmiechnął się i wyszedł.
- To jak? Ostatni raz i idziemy do mnie? - uśmiechnąłem się prowokująco.
- Pewnie. - odparł.
Zatańczyliśmy jeszcze raz ten sam układ. Wychodziło nam idealnie. W końcu skończyliśmy. Pędem ruszyliśmy do przebieralni, a później do mojego domu.


Gdy tylko weszliśmy do domu zostałem jawnie zaatakowany. Ale podobało mi się to. Szybko pozbyliśmy się butów i wierzchnich warstw odzieży kierując się w stronę sypialni Taemina. Gdy otwierałem drzwi na oślep przypierany do nich przez rudowłosego byłem już półnagi. On zresztą też. Gdy tylko drzwi uległy, Tae wręcz z dzikością zaczął pchać mnie w stronę łóżka na które opadłem poddając się jemu. Rozłożyłem ręce a on po prostu stanął i patrzył się na mnie przez kilka sekund. Jego twarz rozjaśnił uśmiech a ja już po chwili czułem jego dłonie majstrujące przy moich spodniach.

Tak bardzo go pragnąłem, że nie bawiłem się w żadne gierki wstępne. Wiedziałem, że sam tego chciał ponieważ się nie opierał. Na jego twarzy widniał uśmiech gdy zacząłem ściągać z niego spodnie. Chwilę masowałem jego męskość przez cienki materiał bielizny, lecz po chwili to też zniknęło. Leżał pode mną całkiem nagi. Chwyciłem jego nabrzmiałego penisa w dłoń i zacząłem szybko poruszać dłonią jednocześnie całując jego brzuch. Doszedł. Stwierdziłem, że pora na coś ciekawszego. Odwróciłem go i klepnąłem w pośladek. Bez niczego wbiłem się w niego. Próbowałem być delikatny ale wypełniała mnie dzika żądza i nie potrafiłem nad sobą zapanować. Wykonywałem coraz szybsze i głębsze ruchy rozkoszując się donośnymi jękami Kaia. Uwielbiałem to tak bardzo.. Po chwili wygiął się w łuk. Doszedł drugi raz, czyli teraz kolej na mnie. Złapałem go za biodra i przyśpieszyłem jeszcze bardziej. Krzyczał z rozkoszy. Z szaleńczym uśmiechem wykonywałem mocne i szybkie pchnięcia by po chwili jego ciało wypełniło
moje ciepłe nasienie. Opadłem obok niego ledwo oddychając. Pot spływał mi po czole, a ja czułem się szczęśliwy jak nigdy wcześniej.


Mocno wtuliłem się w rudowłosego. To nie był seks.. To było coś pięknego. Coś czego nie da się opisać słowami.
- Wiesz Tae.. Kocham cię. Nie obchodzi mnie jak ludzie zareagują. Chcę żeby wszyscy wiedzieli. - wtuliłem się w jego tors.
- Ja ciebie też kocham Jonginnie. - jego dłoń spoczęła na moim policzku delikatnie go głaskając.

- A teraz zamknij oczy i śpij. Jutro przed nami wieelki dzieeeń. Musisz być wypoczęty.

 ***
Zostaw po sobie ślad w postaci komentarza. To motywuje!

6 komentarzy:

  1. Kyaa <3 Kocham ! Czy tylko mi się to tak szybko czytało?! :3 Kocham was! Uzależniłam się od tego, omg jestem ćpunką jak Kai ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham was <3 Dziękuje za wspomnienie w notce ^^
    Już myślałam, że się nie doczekam, a tu taka niespodzianka! Wiecie jak mnie ucieszylyście? Nie dość, że piątek to jeszcze rozdział długo wyczekiwanego fanfic'a <3
    Tak strasznie mnie to wciągnęło, jejku! Aż piszczałam na cały dom, jak zobaczyłam, że jest nowy rozdział < kto by się przejmował dziwnymi spojrzeniami rodziców > :3
    Mam nadzieję, że dotrzymacie słowa i 7 rozdział będzie szybciej ^^
    Powodzenia w pisaniu ;]] Jak zwykle było cudne!
    http://shinee-fanfic-blog.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepraszam, że tak późno - jak zwykle zaniedbuje to co ważne! pfff
    Szkoda, że rozdział taki krótki - przeczytałam go szybciej niż myślałam.
    Wydaje mi się po tym rozdziale, że coraz bardziej zbliżacie się do podobnego stylu pisania i wasze fragmenty są spójne i dobrze napisane - a to trudne!
    Boże ta scena - jak wszedł trener. Ślicznie opisałyście ten końcowy pocałunek - słodki paring się tu kreuje.
    Nie mogę się doczekać kolejnego - jestem ciekawa, czym nowym mnie zaskoczycie.

    WENY xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Naprawdę ciekawe opowiadanko :D czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział C:

    OdpowiedzUsuń
  5. Ahhhh *,* zajebiaszcze <3 Czekam na kolejny rozdzialik ;3
    ~Ah saranghaey <3

    OdpowiedzUsuń
  6. O mój Bosz..... ZAJEBISTE :33 Ahhhh... jesteś świetna. Czekam na dalsza część :3 <3 Już nie mogę sie doczekać :*

    OdpowiedzUsuń