TAEMIN | Yumi
KAI | Yumi
Otworzyłem oczy i spojrzałem w okno. Mimo tej pory roku pogoda była świetna. Dziś występ więc musi być idealna. Przetarłem oczy rękoma i spojrzałem w bok. Kai słodko spał, a na jego twarz padały promienie słońca. Nigdy nie przestanę go kochać. Jestem tak szczęśliwy mając go u boku. Po chwili zerknąłem na zegarek i zobaczyłem, że jest dosyć wcześnie, więc postanowiłem go nie budzić. Bezszelestnie wysunąłem się spod kołdry. Moje ciało przeszedł dreszcz gdy stopy spotkały się z zimną podłogą. Ubrałem na szybko jakieś ciuchy i poszedłem do łazienki umyć twarz. Cały czas starałem się zachowywać jak najciszej. Zszedłem do kuchni i zrobiłem sobie pyszną kawę. Usiadłem przy stole i pogrążyłem się w rozmyślaniach grzejąc dlonie o ciepły kubek.
Obudził mnie dźwięk komórki. Niechętnie otworzyłem oczy i sięgnąłem po przedmiot, który przerwał mi ukochaną czynność. Zdziwiło mnie to od kogo dostałem wiadomość. Przetarłem zaspane oczy. "Jonginnie o której masz występ? Mama." Nie moglem uwierzyć w to ze napisała "Jonginnie". Byłem miło zaskoczony. Ten facet musiał ją nieźle zmienić. Szybko wystukałem miejsce i godzinę. Właśnie zdałem sobie sprawę z tego, że Taemina nie ma obok mnie. Wstałem i zakładając tylko bokserki zszedłem na dół. Siedział w kuchni najwyraźniej zamyślony. Podszedłem cichutko i chuchnąłem mu w szyję. Podskoczył na krześle i upuścił kubek.
- Aish! Kai zawalu bym dostał! - krzyknął naburmuszony.
- Miaanhee - spojrzałem na niego smutnym wzrokiem na co on podszedł i przytulił mnie.
- Może byś się ubrał? Z tego co wiem nie jesteś striptizerem tylko normalnym tancerzem. - zaśmiał się.
- Jestem striptizerem. - powiedziałem po czym zostałem obdarzony podejrzanym spojrzeniem ze strony starszego. - Ale tylko twoim. - dodałem.
Wybuchnąłem śmiechem słysząc co powiedział.
- Wiec. Skoro jesteś moim striptizerem... To możne zatańczysz? - uśmiechnąłem się i usiadłem na najbliższym krześle wpatrując się w Jongina. - No czekam. - zaśmiałem sie.
- Ze niby tu i teraz? - spytał zmieszany targając włosy.
- No tak. Chyba, ze wolisz sypialnie. - nadal się śmiałem. Podszedł do mnie i złapał mnie za podbródek unosząc moja twarz, a samemu się nachylając.
- Jak zasłużysz to wieczorem MOŻE dostaniesz nagrodę. - odparł i lekko musnął moje wargi. - Idę do łazienki.
- Pomoc Ci? - puściłem mu oczko na co odpowiedział uśmiechem.
- Chyba sobie poradzę i nie utopie się pod prysznicem. Ale dzięki za chęci. - zaśmiał się i wyszedł.
Dobry humor dopisywał nam od rana i zapowiadało się na to, ze nic go nie popsuje. Dziś ten wielki dzień na który tyle czekaliśmy. Stwierdziłem, ze skoro Kai się kapie to ja zrobię nam śniadanie.
Gdy tylko wszedłem do kabiny puściłem ciepła wodę. Poczułem jak moje ciało ulega odprężeniu. Chwyciłem do reki żel pod prysznic. Miał intensywny zapach czekolady. Szybko się umyłem i wyszedłem. Wytarłem się i przewiązałem ręcznik w pasie, a następnie skierowałem się do pokoju Taemina gdzie leżał mój plecak z czystymi ubraniami. Założyłem ciemne rurki i dość luźną koszulkę. Gdy schodziłem na dół było czuć nieprzyjemny zapach. Wszedłem do kuchni. Tae spojrzał na mnie rozczarowany.
- Spaliłem jajecznicę... - powiedział.
Podszedłem do niego i przytuliłem.
- Przecież to nic. Zjemy kanapki. - cmoknąłem go w policzek i sam zacząłem je robić. Nagle nóż wysunął mi się z ręki i rozciął palca. Syknąłem z bólu i przyłożyłem palca do ust ssąc krew.
- Nic ci nie jest? - spytał zmartwiony Minnie.
- Nie. To tylko małe zacięcie. - odparłem. Chłopak jednak mimo moich zapewnień wyjął apteczkę wylewając mi na palec chyba pół buteleczki wody utlenionej i przykleił plaster.
- No i teraz będzie dobrze. - uśmiechnąłem zadowolony patrząc na opatrunek. - Uważaj na siebie co? - powiedziałem opiekuńczo i sam zacząłem robić dalej kanapki. - Usiądź bo znów zrobisz sobie krzywdę. - wystawiłem język. Kai posłusznie usiadł. Po chwili postawiłem na stole pokaźny stosik kanapek, które migiem pochłonęliśmy popijając ciepłą herbatą. Po skończonym posiłku oderwałem się od krzesła i włożyłem naczynia do zmywarki.
- Chyba powinniśmy iść obejrzeć scenę i zapoznać się z charakteryzatorami i resztą. - powiedziałem.
- Dobry pomysł. - odparł.
- Ja idę jeszcze prysznic wziąć. - rzuciłem szybko i poszedłem na górę.
- Okej. To ja czekam. - zawołał.
Wziąłem szybki prysznic żeby się odświeżyć, a potem ubrałem się w ciuchy w których można się pokazać na ulicy. Wysuszyłem włosy i ułożyłem je. Cóż.. Lubię ładnie wyglądać. Zadowolony z efektów zszedłem na dół.
- No no no. To się odpicowałeś. Ciekawe dla kogo. - spytał Kai patrząc.
- No wiesz. Mam taką jedną osobę. Ma ciemną karnację, czarne włosy, śliczne oczy, boskie ciało i takie tam. - zaśmiałem się.
- Mam być zazdrosny?
- Mówię o tobie głuptasie. - cmoknąłem go w nos. - Chodź. - złapałem go za rękę i pociągnąłem w stronę drzwi. Ubraliśmy kurtki, buty i wyszliśmy z domu.
Gdyby nie to, że nam się trochę śpieszyło z pewnością zasypał bym Tae milionem komplementów. Wyglądał idealnie. Wsadziłem ręce do kieszenie i skierowaliśmy się w stronę parku gdzie miał się odbyć występ. Już z daleka można było dostrzec sporej wielkości scenę. Na słupach porozwieszane były plakaty, a na nich dwie sylwetki - ja i Taemin. To jednak miała być tajemnica więc nie było ukazanych naszych twarzy. Gdy dotarliśmy na miejsce ciepło przywitał nas prezes SM. Rzadko kiedy go widzieliśmy gdyż zawsze miał dużo pracy.
- No chłopcy. Mam nadzieję, że dziś dowiedziecie tego, że SM Ent. jest najlepszą wytwórnią posiadającą diamenty, a nie zwykłe talenty. Dziś jesteście naszymi największymi gwiazdami. - powiedział podając nam rękę.
- Dziękujemy. To dla nas naprawdę wielkie wyróżnienie. - odparł Taemin i uśmiechnął się promiennie.
- Chodźcie za mną. Pokażę wam przyczepę i poznam z charakteryzatorką. - wskazał nam jedną z przyczep.
Posłusznie podążyliśmy za prezesem. Gdy weszliśmy do środka nie mogliśmy uwierzyć, że w środku jest tyle miejsca. Z zewnątrz wyglądało to na zwykłą, małą przyczepkę, a w środku była ogromna. Znajdowały się tam tony ubrań.
- Witajcie. Mam na imię Miyako. - powiedziała dziewczyna.
- Jestem Kai, a to jest Taemin. Miło mi - przedstawiłem nas.
Ta dziewczyna dziwnie patrzyła się na Jongina. Tak jakby jej się podobał. Niech ona nawet nie próbuje do niego zarywać bo ją zabiję. Zmierzyłem ją chłodnym wzrokiem po czym oparłem głowę na ramieniu młodszego.
- Kai idziemy jeszcze poćwiczyć? - spytałem by jak najmniej czasu spędzać w towarzystwie tej dziewczyny, która była całkiem ładna.
- Przecież wiesz, że nie musimy. - odparł.
- Prób nigdy za wiele, a musimy zobaczyć scenę z bliska. Chodź. - pociągnąłem go.
Uległ i poszedł za mną.
- Jestem o nią zazdrosny. - powiedziałem.
- O kogo? - spytał.
- Miyako..
- Minnie.. Nie masz o co być zazdrosny. To ciebie kocham. - rozejrzał się czy nie ma nikogo i pocałował mnie.
- No ja mam nadzieję.
Weszliśmy na scenę. Poprosiliśmy o puszczenie piosenki i zaczęliśmy tańczyć. Nawet pan Lee Soo Man zaczął nam się przyglądać.Z całych sił staraliśmy się aby wyszło idealnie. Muzyka ucichła, a my byliśmy z siebie dumni. Złapałem młodszego za szyję i poczochrałem mu włosy.
Nie zdążyłem zaprotestować kiedy Taemin zaczął czochrać mi włosy. Ludzie, którzy nam się przyglądali obdarzyli nas uśmiechami. Trochę dziwnie się czułem gdy tak się na nas gapili. Pan Lee wskazał nam gestem abyśmy podeszli.
- Jesteście lepsi niż mówili. - zaśmiał się. - Kawał dobrej roboty. - poklepał mnie po ramieniu i odszedł.
- Widzisz. "Jesteśmy lepsi niż mówili". - uśmiechnął się Tae i szturchnął mnie w nos.
- Idziemy się przejść? Mamy jeszcze półtorej godziny. - spytałem.
- Arasso. Tylko nie na długi żeby się nie spóźnić. - odparł.
Przytuliłem go i ruszyliśmy parkową alejką.
- Wiesz Minnie.. - zacząłem. - Irytuje mnie to, że musimy ukrywać to, że jesteśmy razem..
- Ale Kai. Wiesz, że gdyby to wyszło na jaw to źle by się to skończyło. Jesteśmy idolami w wytwórni i żyjemy w homofobicznym kraju, gdzie zabronione są związki jednopłciowe...
- Wiem. Niestety.. - odparłem smutno.
Spojrzałem na niego.
- Jongin, gdyby wytwórnia się dowiedziała.. nawet nie chcę myśleć o tym co by było... - powiedziałem.
- Echh.. To wszystko jest beznadziejne. Niby dlaczego zabronione są takie związki? Nie liczy się uczucie tylko to jaką jakiej jesteś płci. To jest po prostu bezsensowne. To jest według mnie nie do zrozumienia.. - odparł spuszczając głowę i wbijając wzrok kostkę brukową.
- Kai.. Według mnie też to nie ma sensu. Ale co poradzić? Nic nie możemy. Jesteśmy mniejszością, której nikt nie uzna. To smutne i bolesne ale nic nie zdziałamy..
- Wiem. I chyba to najbardziej mnie irytuje. Kocham cię Tae.
- Ja ciebie też Kai, ja ciebie też i nawet nie wiesz jak bardzo.
Nawet nie zauważyliśmy, która godzina.
- Cholera! Powinniśmy już dawno siedzieć w przyczepie. - krzyknąłem po czym biegiem ruszyliśmy.
Nawet biegnąc nie mogłem przestać myśleć o tym, że nasz kraj jest niesprawiedliwy. W niektórych miejscach takie związki są akceptowane, więc dlaczego akurat my musieliśmy urodzić się tu?
- Nosz.. - z ust starszego poleciała niezła wiązanka przekleństw. Spojrzałem w jego stronę.
- Co jest? Przewróciłeś się? - spytałem szybko do niego podchodząc.
Wskazał palcem na nierówność na chodniku gdzie kostka wystawała poza normę.
- Potknąłem się o to. - mówił bardzo wkurzony rozmasowując kostkę.
Pomogłem mu wstać.
- Możesz iść?
Stanął na bolącej nodze i syknął z bólu.
- Boli ale powinno zaraz przejść. - odparł.
Założyłem sobie jego rękę na moją szyję i pomogłem mu iść. Oby ból szybko ustąpił bo inaczej będzie klapa..
Gdy dotarliśmy do przyczepy poprosiłem o lód. Spojrzeli na mnie dziwnie ale dostałem to o co prosiłem. Zdjąłem but i przyłożyłem go do nieźle opuchniętej i bolącej kostki.
- To nie wygląda zbyt dobrze. - odezwała się Miyako, która pojawiła się dosłownie znikąd. - Będziesz mógł tańczyć?
- Muszę. Nie mam innego wyjścia.
- Może wezwę lekarza? - spytała.
- Aniyo! Nie potrzeba. Przejdzie. - szybko zaprotestowałem.
- No dobrze. To ja tymczasem zajmę się Kai'em. - spojrzała w jego stronę i się uśmiechnęła.
Zmierzyłem ją spojrzeniem, które mówiło "Łapy precz od niego albo ci je urwę". Podczas gdy ja siedziałem trzymając lód przy kostce, Miyako zaczęła wybierać ubranie dla Jongina. Gdy się przebrał zaczęła nakładać mu lekki make-up. Byłem pod wrażeniem gdy zobaczyłem efekty. Niezła jest. To musiałem przyznać. Ból nieco ustąpił i byłem w stanie już stać. Uśmiechnąłem się do ukochanego.
Jak to dobrze, że ból zaczął przechodzić. Soo Man by nas chyba zabił. Byłem zadowolony przeglądając się w lustrze. Ubrania bardzo mi się podobały przy czym nie krępowały moich ruchów więc będę mógł swobodnie tańczyć. Teraz zaczęła się brać za zrobienie bóstwa z Taemin'a chociaż nie musiała bo sam w sobie był cudny. Wybrała dla niego podobny lecz nie identyczny strój. Podkreśliła mu oczy eyelinerem i ułożyła włosy. Lekko przechyliłem głowę w bok przyglądając się jak szybko i płynnie to wszystko robi. Musiała mieć niezłą wprawę. Wstał gotowy do wyjścia na scenę. Nadal odczuwał ból w kostce co można było łatwo zauważyć bo kulał.
- Mocno boli? - spytałem troskliwie.
- Trochę. Nie martw się. - odparł i przytulił się do mnie.
Oderwaliśmy się słysząc dźwięk otwieranych drzwi. Wszedł menadżer i powiedział, że powinniśmy już iść bo zaraz musimy wyjść na scenę.
Przygryzając wargę z bólu ruszyłem za mężczyzną. Nie chciałem pokazywać tego, że boli. Stanęliśmy przed wejściem na scenę. Idealnie słyszeliśmy głos zapowiadającego.
" A teraz przed państwem... Gwiazdy wieczoru! Lee Taemin i Kim Jongin w tanecznym duecie!"
Usłyszałem tylko brawa i zostałem wypchnięty na scenę. Za mną szedł Kai. Stanęliśmy twarzami do ogromnej publiczności. Nie przerażały nas takie występy. Nagle zauważyłem, że Kai stanął jak wryty. Wpatrywał się w jeden punkt na widowni. Podążyłem wzrokiem tam gdzie patrzył. Stała tam jego matka razem ze swoim nowym partnerem. Szturchnąłem lekko Jongina wyrywając go z transu.
- To teraz. Pokaż jej co potrafisz. - szepnąłem mu do ucha i skinąłem głową aby puszczono muzykę. Zacisnąłem zęby aby nie myśleć o bólu. Zaczęliśmy wykonywać dobrze znane nam ruchy. Wszyscy patrzyli na nas z podziwem.
Próbowałem skupić się na tańcu ale cały czas myślałem o tym dlaczego ona tu przyszła. Miałem w głowie dwa scenariusze. Albo chce mi narobić obciachu albo poznać mnie z tym jej "przyjacielem". Stawiałem na to drugie gdyż była schludnie ubrana i uśmiechała się do mnie, a na wyraz jej twarzy mówił, że życzy mi powodzenia. Po chwili oderwałem się od tych myśli i bardziej skupiłem na tańcu. Oddałem się mu wkładając z niego całe serce. Pochłonął mnie jak zawsze. Gdy muzyka ucichła wszyscy zaczęli klaskać. Ukłoniliśmy się z Tae i zeszliśmy ze sceny. Na dole czekała moja matka z tym człowiekiem.
- Cześć mamo. - odezwałem się niepewnie.
- Byłeś świetny. - przytuliła mnie. - Przepraszam. Byliście. - uśmiechnęła się.
Ta kobieta... Uśmiechnęła się do mnie? Odwzajemniłem uśmiech nie chcąc wyjść na gbura.
- Dziękujemy. - powiedziałem.
- Jongin. Czy.. Moglibyśmy pójść się przejść? Chcę ci kogoś przedstawić. - wskazała głową w kierunku mężczyzny, który stał kawałek dalej.
- Dobrze. Ale Taemin idzie z nami. - odparł.
- Kai. Jeśli twoja mama chce to ja poczekam. - uśmiechnąłem się.
- Ależ nie. Jeśli Jongin chce to chodź z nami. Nie mam nic przeciwko.
Po chwili poczułem jak Kai łączy nasze palce i śmiało idzie w kierunku owego człowieka.
- Synku to jest Jung Hyesung. - przedstawiła go, a on ukłonił się i podał nam rękę.
- Miło mi pana poznać. - odpowiedział Kai. - Kim Jongin.
- Mama wiele mi o tobie opowiadała. - powiedział uśmiechając się.
Opowiadała mu o mnie? Aż mnie zmroziło bo zastanawiałem się co ten człowiek może o mnie wiedzieć.
- Opowiadała o tym, że kochasz tańczyć i jesteś w tym naprawdę świetny. A to kto? Jeśli mogę wiedzieć. - wskazał na Taemina.
- Pan wybaczy. Nie przedstawiłem się. Lee Taemin. - ukłonił się.
- To mój chłopak. - powiedziałem pewnie obejmując go.
- Gratuluję wam. - uśmiechnął się.
- Nie przeszkadza to panu? - spytałem zdziwiony. - Każdy się o to czepia.
- Nie wtrącam się w życie innych ludzi. Jeśli się kochacie i chcecie razem być to nie powinniście się powstrzymywać.
Stałem z szeroko otwartymi oczami. Już go lubię.
- Może pójdziemy do restauracji? - zaproponował.
- My dziękujemy ale jesteśmy wykończeni. Chcielibyśmy pójść już do domu odpocząć. - szybko odparłem zanim Tae zdążył zareagować.
- Dobrze rozumiem. Może innym razem. Trzymajcie się.
- Dziękujemy.
Moja mama podeszła i cmoknęła mnie w policzek po czym podeszła do mojego ukochanego i zrobiła to samo.
Stałem jakby ktoś przykleił mi buty do chodnika. Nie byłem w stanie się ruszyć przez taki mały gest ze strony tej kobiety. Kai wbił mi palec pod żebro więc szybko się ocknąłem i uśmiechnąłem. Gdy odeszli od razu spytałem:
- I co kombinujesz?
- Ja? Nic. Po prostu chcę iść do domu bo jestem zmęczony. I to straaaaasznie. - przeciągnął się i udawał, że ziewa.
- No to chodź. - pociągnąłem go za rękę.
Po krótkim spacerze dotarliśmy na miejsce. Wyjąłem klucze z kieszeni i otworzyłem drzwi. Weszliśmy do środka ściągając wierzchnie ubrania.
- To ja zrobię coś do picia. - zaproponowałem.
- A ja pójdę do pokoju się przebrać. Mam dość tych ciuchów. - powiedział Kai.
- Okeej. - powiedziałem i skierowałem się w stronę kuchni.
Mówiłem mu, że jak zasłuży to dostanie nagrodę. Zacząłem ściągać z siebie ubrania. Stałem w pokoju tylko w koszulce i bokserkach. Nagle ktoś złapał mnie za biodra i zaczął mruczeć do ucha.
- A co z herbatą? - zaśmiałem się.
- Odechciało mi się pić. Chyba, że tobie bardzo się chce. - odparł i nagle znalazł się przede mną.
- Mi tam nie zależy. - uśmiechnąłem się.
Powoli zbliżył twarz do mojej i złączył nasze wargi w namiętnym pocałunku. Próbowałem go zdominować ale nie udało się. Nasze języki tańczyły równo jakby były jednością. Tak, jak my dziś na scenie. Zrobiło mi się cholernie gorąco, a z mojej bielizny robił się namiocik. Po chwili zostałem popchnięty na łóżko. Upadłem na nie lądując w pozycji leżącej a już po chwili siedział na mnie Tae i zdejmował własną koszulkę.
Zacząłem błądzić rękoma po jego torsie.
- Wiesz co.. Ta koszulka to ci nie potrzebna. - zaśmiałem się i pomogłem mu się jej pozbyć.
Uwielbiałem patrzeć na jego idealnie wyrzeźbione ciało. Przysunąłem się do niego znów łącząc nasze usta w pocałunku. Całowałem go łapczywie, tak jakby nagle miał mi uciec. Po chwili zacząłem zjeżdżać ustami coraz niżej zostawiając na jego ciele mokre linie od własnego języka. Wycieczkę zatrzymałem na jego lewym sutku ssąc go i delikatnie podgryzając. Jego ciche jęki motywowały mnie do dalszej pracy. Po chwili zająłem się drugim sutkiem żeby nie czuł się samotny. Rękoma powolnymi ruchami gładziłem skórę jego ud po wewnętrznej stronie. Przymknął oczy i przygryzł wargę gdy zacząłem bawić się materiałem bokserek.
- Nie dręcz, proszę. - powiedział zachrypniętym głosem.
- No jak chcesz. - zaśmiałem się.
Zdjąłem z niego bieliznę. Złapałem jego pobudzonego penisa w dłoń i zacząłem wykonywać coraz szybsze ruchy. Uwielbiałem słuchać jego jęków. Nagle przerwałem. Nie chciałem żeby teraz doszedł. Spojrzał na mnie pytająco po czym lekko uniósł biodra domagając się zainteresowania.
- Chcesz? - spytałem.
- Nawet nie wiesz jak bardzo. - odparł oblizując spierzchnięte usta.
Posłałem mu powłóczyste spojrzenie i szybko pozbyłem się własnych ubrań. Przygotowałem go nie chcąc sprawiać mu dużo bólu. Gdy był już wystarczająco przygotowany delikatnie w niego wszedłem. Przez chwilę nawet nie drgnąłem. Po chwili zacząłem delikatnie się poruszać. Cały czas obserwowałem jego twarz. Uśmiechnął się i wyszeptał:
- Szybciej.
Jak chciał tak się stało. Przyśpieszyłem. Byliśmy teraz jednością. Nasze ciała idealnie się zgrały. Dużo nam nie brakowało. Kilka mocnych i zdecydowanych pchnięć wyniosło nas na wyżyny przyjemności czego potwierdzeniem były dwa donośne jęki. Trwałem w nim jeszcze chwilę, by po chwili opaść na łóżko obok niego. Byłem wykończony ale szczęśliwy.
- Taemin..
- Hm?
- Jestem wdzięczny Bogu, że cię poznałem. Dzięki tobie moje problemy zniknęły. Nie wyobrażam już sobie życia bez ciebie. Bez ciebie usycham niczym kwiat, którego zapomniano podlać. Gdybym cię stracił... Umarłbym. Nie wytrzymałbym tego. Ja.. uzależniłem się od ciebie. Kocham cię. - wyszeptałem ostatnie dwa słowa i spojrzałem na jego twarz pokrytą jeszcze kropelkami potu.
- Kai.. To było piękne. Na prawdę. I.. czuję to samo. Jesteś najważniejszą osobą w moim życiu. - odparł.
Zamknąłem oczy szczęśliwy. Byłem wykończony dzisiejszym dniem. Zasnąłem dziękując za to, że spotkałem go na swojej drodze. To on stał się promykiem w moim mrocznym życiu, który tchnął we mnie nadzieję, że może być lepiej. Że nigdy nie należy się poddawać...
"Trzeba patrzeć w przyszłość, aby nie zgubić się w teraźniejszości i nie utracić bliskiej naszemu sercu osoby..."*
* cytat mojej ukochanej dongsaeng, lecz po mojej lekkiej przeróbce. Komawo~ :3
Kocham! Kocham! I jeszcze raz kocham ! Genialny <33
OdpowiedzUsuńSzkoda,że ostatni bo naprawdę świetnie Ci to wychodzi ;)
Na prawdę ostatni? ;-; Szkoda, bo bardzo polubiłam to opowiadanie <333
OdpowiedzUsuńWeny! <3
W dalszym ciągu nie przyjmuje do wiadomości, że to ostatni rozdział ;_; Tak bardzo pokochałam ten fanfic, że się tego nie da opisać! Na pewno jeszcze do niego wrócę i będę czytała nie raz, ponieważ strasznie podobała mi się fabuła, styl pisania i wszystko! XD + mam do niego sentyment, bo jest to jeden z moich pierwszych ff :) Szukałam pary TaeKai, żeby sobie umilić popołudnie, a trafiłam na to cudo. Dzięki wam zaczęłam szukać więcej ff, bo pomyślałam, że inni też mogą pisać takie cuda, i to dzięki wam zaczęłam pisać własnego bloga. Naprawdę dziękuje, że dałyście mi tyle radości, kiedy to czytałam. Zżyłam się z bohaterami, jak z własnymi, przechodziłam to, co oni, czułam to samo.. To było po porostu piękne. Czasem zastanawiam się, jak mogłyście to stworzyć, bo to wyszło jak magia, nie opowiadanie. Jeszcze raz wam dziękuje, a szczególnie tobie Yumi, że to skończyłaś ;3 Może nie jestem z wami od początku, ale od połowy i nie żałuję. Całe to czekanie, tyle miesięcy.. było warto. ^^
OdpowiedzUsuńDobra.. przynudzam. Jeszcze raz tylko powiem, że jesteście wielkie i was kocham!<3 Za samo pisanie o tej parze pokochałam was jak nie wiem, a po przeczytanie stwierdziłam, że kocham was jeszcze bardziej za fabułę i charakterki postaci, ale nie jestem pewna, czy w moim sercu zmieści sie tyle miłości do was XD
Powodzenia z następnym opowiadaniem. Weny, weny, weny ~
http://shinee-fanfic-blog.blogspot.com/
KOCHAM *-* TO NAJLEPSZY TAEKAI JAKI CZYTALAM <3 Z checia przeczytam jeszcze nie raz *-* super opo no az brak slow z mojej strony *-*
OdpowiedzUsuńEj weź! Jak możesz w ogóle myśleć, że to jest tragiczne - chciałabym tak improwizować, chyba każdy by chciał.
OdpowiedzUsuńJakoś nie dociera do mnie, że to ostatni rozdział, szczerze przyznam pamiętam wszystko z tego opowiadania jak przez mgłę, bo skupiałam się na opisach, za które cię kocham (to na 723618726% twoja dobra strona w stylu pisania) i jestem pewna że jeszcze do tego opowiadania wrócę. xD
Nie mogę się doczekać następnego opowiadania spod twojej ręki xD Na pewno będzie równie dopracowane, a może nawet i lepiej. No, ale dzięki tb Izzy która do tego paringu miała odrazę teraz może czytać go bez niczego - OZDROWIENIE hahhaha
WENY :* A i dodam cię od razu do polecanych u mnie na blogu xD
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTo jest czyste okrucieństwo! Jak to się moglo skończyć? Nie dość, ze przeczytane jednym tchem, to jeszcze z łzami w oczach! To jest cudowne! Kocham was za to, że napisałyście coś tak niesamowitego i jednocześnie nienawidzę, bo moje opowiadania wypadły teraz tak słabo! XD
OdpowiedzUsuńŻyczę dalszych tak wspaniałych sukcesów. Już się nie mogę doczekać następnego waszego arcydzieła
PS. Obserwuje i dodaje do listy ulubionych na swoim blogu
Ojejku.. Dziękujemy <3 Cieszymy się bardzo, że się podobało :3 Może w przyszłości napiszę jakieś nawiązanie do tego, pożyjemy zobaczymy :>
UsuńCześć! :D trochę już czasu minęło od napisania tego opo. :p a jak patrzę na daty komentarzy i wgl. To huhu ale tak bardzo mi się podobało, że musiałam skomentować :D To było świetne! Nigdy.. niiiiiigdy nie czytałam lepszego opo yaoi. To jest 1 najlepiej usytuowane opo na mojej liście najlepszych! Jednak co dwie głowy to nie jedna ;) co prawda nie jest to mój ulubiony paring ale i tak jest super. Dziękuję za to! :) proszę o więcej i może coś z Tao i Krisem z exo albo Luhanem i Sehunem albo z Jiminem i Jungkookiem :D w tym opo wszystko idzie tak naturalnie i normalnie kocham was za to, że nie zabilyscie Kaia po tej akcji w szpitalu bo większość właśnie tak by z tym poleciała, a ja tak nie lubię. To ja już kończę. Super, super, super jeszcze takich, natchnienia, ochoty i czasu. Buziaki! :*
OdpowiedzUsuń