Tao - FIOLETOWY (Yumi - ja)
Kris - CZERWONY (Nami - Jjong Bling)
Nie ma to jak opijać udany koncert. To cud, że byliśmy tu całą dwunastką. Rzadko kiedy możemy spotkać się wszyscy razem. Alkohol lał się litrami. DOSŁOWNIE. Spojrzałem z politowaniem na Wu Yi Fana, który już po kilku kieliszkach miał dosyć. "Biedak... Łeb to on ma słaby.." Rozłożył się na kanapie i zasnął. A rano będzie narzekał.. Reszta widząc, że lider leży zalany postanowiła się zabawić. Dorysowali mu wąsy i kozią bródkę. Na koniec cyknęli mu kilka fotek, żeby mieć się z czego śmiać. Co jak co, ale Krisa boją się wszyscy. Może to przez jego wzrost? Sam nie wiem. Owszem czuję do niego respekt ale nie żebym jakoś panicznie się go bał. Kris był niezwykle przystojny. Powiedziałbym, że najprzystojniejszy z nas wszystkich. Miał w sobie to coś co mnie w nim pociągało. Szkoda, że on tego nie zauważa...
Podszedłem do kanapy i rozgoniłem ich. Lekko szturchnąłem lidera w ramię w celu obudzenia go. Zero jakiejkolwiek reakcji. Potrząsnąłem nim. Nadal nic. Wkurzony sięgnąłem po szklankę wody ze stolika. Wylałem jej zawartość na jego twarz. W końcu się udało.
- Coo jest? - spytałem zaspany. Chwilka... Zdaje mi się czy mi coś po twarzy cieknie? Przetarłem twarz dłonią i zerknąłem na nią. Ujrzałem czarne ślady. Zapewne po jakimś markerze. Spojrzałem na osobę która mnie zbudziła.
- Ooo. Pandzia. Hejka! - zerwałem się z kanapy. Nie było to zbyt dobrym pomysłem bo po chwili wpadłem w ramiona Tao. Czując jego ciało mimowolnie zamruczałem.
- Jesteś taki mięciutki i cieplutkiii... - powiedziałem wtulając się w niego
Wpadł mi w ramiona.. Utrzymałem go z ledwością. Jego słowa owiały moje uszy wywołując dreszcze. Sam jestem wysoki ale jednak nie aż tak. Nigdy nie spotkałem tak wysokiego człowieka jak Kris.
- Chodź. Zaprowadzę cię do pokoju. - założyłem sobie jego rękę na szyję, a drugą złapałem. Wyciągnąłem go z salonu prawie ciągnąc za sobą. Stanąłem jak wryty przed schodami. Podrapałem się po głowie.
- Kris-ge? - spytałem niepewnie. - Dasz radę mi trochę pomóc z tymi schodami? - spojrzałem mu w oczy.
- Coo? - kompletnie nie dochodziło do mnie to co mówił Panda.
- Aaa! Tak Taoś, jesteś ładny - wyszczerzyłem się do niego i zagłębiłem w jego oczach obdarzając go pocałunkiem w policzek. Ostatkiem sił zacząłem niezdarnie starać się opleść swoje nogi wokół bioder młodszego. - Zanieś mnie do łóżkaaaa...
"Czy on właśnie mnie cmoknął?". Otworzyłem oczy jeszcze szerzej. Oplótł mnie nogami i wtulił się we mnie niczym małe dziecko. Było mi tak przyjemnie i ciepło gdy czułem jego bliskość. Nie chciałem go puścić.. Złapałem go i jeszcze mocniej przycisnąłem do siebie. Powoli zacząłem wchodzić po schodach. Jeden, drugi, trzeci...Jeszcze kawałek. Zachwiałem się niebezpieczne na samej górze schodów. Otworzyłem drzwi do pokoju Krisa i położyłem go w jego łóżku. Przykryłem go kołdrą po czym odetchnąłem z ulgą. Nagle poczułem jak coś albo raczej Kris złapał mnie za rękę i pociągnął ku sobie. Mimowolnie opadłem tak, że w ostatniej chwili zdążyłem się podeprzeć jedną ręką i zawisnąłem kilka centymetrów nad jego twarzą.
- Wiesz coo? Kocham cię. I powiem ci, że z całego EXO jesteś najprzystojniejszy - uśmiechnąłem się zadziornie i chwyciłem w palce kosmyk jego pięknych, mięciutkich włosów którym zacząłem się bawić.
Spojrzałem na niego zdziwiony. "Nie wie co gada po pijaku.."
Poczochrałem jego czuprynę.
- Jutro mi to powiesz. - powiedziałem i podniosłem się.
- Ale to prawda.. - wyszeptał i zamknął oczy. Nadal nie mogąc uwierzyć w to co właśnie powiedział poszedłem do swojego pokoju. Rzuciłem się niedbale na łóżko. Podłożyłem ręce pod głowę, usiłując zebrać myśli i przetworzyć to co usłyszałem.
"Wu Fan mnie kocha?" Moje myśli błądziły wokół niego. Próbowałem pomyśleć o koncercie, ale nawet wtedy myślałem o nim. - Co ze mną nie tak?! - wykrzyczałem w poduszkę rzucając się po łóżku. "Czyżbym sam coś do niego czuł? Sam nie wiem. To naprawdę irytujące uczucie..."
Zdjąłem koszulkę. Było gorąco. Po chwili zniknęły też spodnie. Wlazłem do łóżka usiłując zasnąć. Za każdym razem gdy zamykałem oczy widziałem właśnie Wu Fan'a... Po godzinnym wlepianiu się w sufit udało mi się zasnąć...
Obudziłem się z potwornym bólem głowy. Już po pierwszej minucie czułem, że takiego kaca to jeszcze nigdy nie miałem. Wyciągnąłem rękę w stronę szafki nocnej. Po omacku złapałem za komórkę. Spojrzałem na godzinę. Cyfry rozmazywały mi się. Sfrustrowany rzuciłem telefonem o ziemię. Na szczęście nic mu się nie stało, bo trafił na miękki, puchaty dywan. Prawie nie było słychać upadku. Chwilka... Kac to znaczy... Zerwałem się do pozycji półsiedzącej. Automatycznie złapałem się za głowę. Przez gwałtowny ruch ból stał się jeszcze mocniejszy. Zacisnąłem zęby i złapałem się obiema dłońmi za źródło bólu z nadzieją że to coś da. Gdy objawy ostatniej nocy nieznacznie zelżały zacząłem z lekka przypominać sobie to co się działo. Chłopaki wmusili mi kilka kieliszków soju a potem... Chyba odleciałem na kanapie. Ale chwilka. Skoro tak, to co ja robię w swoim pokoju? A tak, Tao... CHWILA, CO!? Tao miał ze mną kontakt jak byłem zalany!? O ludzie. Ale dobra. Tym martwić się będę później. Wpierw muszę się ogarnąć i koniecznie wziąć coś na ból głowy... Złapałem potrzebne rzeczy i wyszedłem z pokoju by pójść do łazienki.
Otworzyłem oczy. Na zewnątrz świeciło słońce. Zerknąłem na zegarek wiszący na ścianie w kształcie pandy. Wstałem. Przeciągnąłem się i ziewnąłem. Postanowiłem wziąć prysznic, więc chwyciłem potrzebne rzeczy i ruszyłem w stronę łazienki. Na korytarzu zauważyłem Krisa, który wyglądał dobrze ale ledwo trzymał się na nogach. Odwrócił się w moją stronę. Zamiast nóg w tym momencie miałem watę.
- Zitao... - odezwał się Kris. Chciałem pędem uciec do łazienki ale coś mi nie pozwalało. Stałem, czekając na dalsze słowa lidera.
- Dzień dobry. A no i... Chciałbym wiedzieć.. Mówiłem może wczoraj coś dziwnego? Od razu przepraszam i wypieram się wszystkiego. - zacząłem lekko panikować na myśl co mogłem odwalić po pijaku.
Spojrzałem na niego niepewnie.
- N..nie.. nic dziwnego nie mówiłeś.. - spuściłem wzrok. Jednak miałem rację. to nie była prawda.
- Idę pod prysznic. - skierowałem się w stronę łazienki i wszedłem do środka. Odłożyłem rzeczy i wskoczyłem pod prysznic. Zimna woda i mój czekoladowy żel pod prysznic dawały mojemu ciału niezwykłe ukojenie. Rozkoszowałem się tą chwilą.
Widząc minę Tao, gdy zaprzeczał coś ukłuło mnie w sercu. Czemu to go zasmuciło? Nic już nie rozumiem. Ale dobra. Skoro zajął łazienkę to najpierw pójdę po tabletki. Zszedłem do kuchni i zacząłem przeglądać szafki w poszukiwaniu jakiegoś środka na uśmierzenie bólu.
- Hej, panie wielki, groźny lider. Tabletki na kaca są w łazience. - powiedział Lay stojąc w wejściu z kubkiem kawy. Jak on może tak dobrze się trzymać? Z tego co pamiętam to wypił nawet więcej ode mnie. Tak bym chciał mieć taką mocną głowę. Co do jego wypowiedzi, nie miałem ani chęci ani sił na jakieś riposty więc po prostu podziękowałem i z powrotem poszedłem w stronę łazienki. Niby Tao się kąpał, ale ile może mi zająć wzięcie tabletek? Lipa będzie tylko jak się okaże że zakluczył drzwi. Chwyciłem za klamkę i cichutko otworzyłem drzwi do toalety, które na moje szczęście były otwarte. Wszedłem i uchyliłem drzwiczki od szafki z kosmetykami i innymi takimi. Już wyciągałem dłoń po pojemnik z tabletkami gdy usłyszałem dźwięk otwierających się drzwi kabiny prysznicowej. Z przerażeniem spojrzałem w jej kierunku.
Zakręciłem wodę i właśnie wychodziłem. Złapałem za uchwyt żeby odsunąć drzwi od kabiny. Zatrzęsły się lekko i otworzyły. Machnąłem włosami aby odgarnąć je z czoła. Moim oczom ukazał się nie kto inny a właśnie on. Kris stał i gapił się wprost na mnie trzymając w ręku jakieś pudełeczko. Chyba z tabletkami. Zażenowany rozejrzałem się po pomieszczeniu gorączkowo szukając wzrokiem ręcznika. Gdy już go znalazłem szybko przewiązałem go w pasie.
- Czy ciebie człowieku pogrzmiło?! Włazić tak ludziom do łazienki?! - wrzeszczałem na niego wściekły. Spojrzałem na niego. Na twarzy wymalowany miał lęk. Kris i oznaka lęku? To coś nowego. Podrapał się po głowie spuszczając wzrok i wlepiając go w kafelki na podłodze.
- Człowiek na kacu jest zdolny do wszystkiego. Nie krzycz na mnie. Nawet nie wiesz jak mnie boli głowa. - nie wiem czemu ale zdawało mi się że zabrzmiałem jak skarcone dziecko. Czy to gniew Tao tak na mnie zadziałał?
-Ehh.. Wiem, ze cie boli głowa. W końcu targałem cie do pokoju. A później.. Dobra nieważne.
- Co poźniej? - spytał i uniósł głowę.
- Nic. Sam sie wyparles wszystkiego wiec to nieistotne.
- MÓW. - powiedział zdecydowanie Kris swoim władczym tonem.
- B-Bo... Ty.. Ty wczoraj powiedziałeś, że mnie kochasz. A wiesz co jest najśmieszniejsze? To, że ja kocham ciebie i przez chwilę miałem nadzieję, że mówisz serio. Jednak się myliłem. - powiedziałem na jednym tchu z wyrzutem. Poczułem jego wzrok na sobie.
Bez chwili zawahania ruszyłem w stronę Zi Tao. Złapałem jego twarz w dłonie i musnąłem lekko jego usta. Przytuliłem go do swojej piersi by mógł usłyszeć bicie mojego serca.
- Słyszysz jak szybko bije? To z twojego powodu. Nawet nie wiesz jak długo zbierałem się na to by wyznać ci moje uczucia. Kocham cię. Kocham cię bardziej niż kogokolwiek. Mógłbym ci tak powtarzać w kółko żebyś tylko uwierzył. Nawet nie wiesz jak bardzo mi na tobie zależy. Jak bardzo musiałem się powstrzymywać bo bałem się, że moje uczucia zniszczą naszą przyjaźń.
Sparaliżowało mnie. Szybko jednak odzyskałem możliwość racjonalnego myślenia. Odsunąłem go od siebie na odległość ramion.
- Wu Fan.. Ale ty tak na poważnie?
- Jeszcze nigdy nie mówiłem tak poważnie. -odparł.
Przyciągnąłem go do siebie zamykając w niedźwiedzim uścisku. Nigdy go nie puszczę. Już nigdy.
Odwzajemniłem uścisk. Po chwili zdałem sobie sprawę, że obiekt moich westchnień jest prawie nagi. Zarumieniłem się i otworzyłem szeroko oczy. Moja głowa zaroiła się od różnych niestosownych scen.
- Tao. Jeśli teraz się nie odsuniesz, nie dam rady się powstrzymać.
Odsunąłem go lekko po czym pocałowałem delikatnie na co on zareagował natychmiast pogłębiając pocałunek i dodając mu więcej gwałtowności. Rozchylił wargi a ja korzystając z tego wpełznąłem do środka niczym wąż. Po chwili on również dołączył swój język. Zaczęła się walka o dominację, którą wygrałem z trudem.
- Nie chcę żebyś się dłużej powstrzymywał. - wyszeptałem mu do ucha po czym przygryzłem płatek jego ucha na co odpowiedziało mi ciche mruknięcie. Wsadziłem dłonie pod koszulkę lidera. Jego wyrzeźbiony brzuch był cudny. Mój wcale nie był gorszy. Lata ćwiczeń wushu robią swoje... Zdjąłem z niego koszulkę po czym brutalnie wpiłem się w jego miękkie różowe wargi. Odwzajemnił pocałunek rozpoczynając kolejną walkę. Tym razem językową bitwę wygrał Kris.
Uśmiechnał się. Przesunąłem go w stronę ściany, dociskając go do niej całym swoim ciałem. Brutalnie wpiłem się w jego usta jedną ręką łapiąc go za krocze a drugą wplatając we wlosy.
Poczułem, jak Tao zaczyna starać się odebrać mi dominację. Cóż, nie dostanie jej tak łatwo. Walczyłem zażarcie jednocześnie starając się obronić moją przewagę. Po chwili poczułem jego dotyk na moim czułym miejscu. Ooo. Mógł mnie nie prowokować. Niestety nie mogąc się opanować cicho jęknąłem mu w usta. Przelotnie spojrzałem na jego twarz, która widocznie wyrażała satysfakcję z powodu mojej reakcji. Jak on może tak na mnie działać? Jeden dotyk, a moja erekcja już boleśnie napiera na spodnie. Dopiero teraz zauważyłem iż jestem przyparty do ściany przez młodszego. Zalała mnie fala podniecenia. Szybko zamieniłem się stronami z pandą napierając na niego całym ciałem. Wplotłem dłoń w jego wilgotne wlosy i powoli zacząłem zsuwać z niego ręcznik
Był szybki. Nawet nie zauważyłem gdy to ja zostałem przyparty do ściany. Poczułem jak mój ręcznik zsuwa się z bioder. Złapałem go szybko i pomachałem mu palcem przed nosem w geście, że nie wolno. W końcu to ja tu byłem samcem alfa. Spojrzał na mnie a ja uśmiechnąłem się szeroko po czym wpiłem się w jego wargi, a dłonią zacząłem mocować się z rozporkiem przy jego spodniach. Jedną ręką szło mi to dość topornie, ale w końcu się udało. Spodnie opadły w dół, a on stał przede mną w samych bokserkach. Delikatnie zacząłem masować jego męskość przez materiał. Z jego ust wydobywały się ciche pomruki, które pobudzały mnie jeszcze bardziej. Popchnąłem go lekko tak, że stracił równowagę. Upadł na kafelki a ja natychmiast na nim usiadłem. Zimne kafelki nie były w stanie ochłodzić mojego rozgrzanego ciała. Wpiłem się w jego usta, a następnie zjechałem niżej. Zrobiłem mu kilka soczystych malinek na znak przynależności do mnie. Moje ręce zataczały koła po wewnętrznej stronie jego ud. Polizałem jego szyję zjeżdżając do obojczyków. Obsypałem je pocałunkami. W jednej chwili zerwałem z niego niepotrzebny materiał. Moim oczom ukazał się nieźle pobudzony członek. Zjechałem do niego liżąc jego tors i brzuch. Ująłem w dłoń po czym polizałem czubek. Skrywane dotąd pożądanie wreszcie mogło znaleźć ujście. Wziąłem go do ust i zacząłem ssać na co odpowiedział mi przeciągły jęk Krisa.
Poczułem jego ciepły język na swoim wrażliwym miejscu. Gdy zaczął ssać nie potrafiłem nie jęczeć. Mimowolnie dźwięki wydobywały się z moich ust. Zacząłem czuć przyjemne łaskotanie w podbrzuszu świadczące o tym, że dłużej już nie wytrzymam. Nie chciałem szybko dojść, ale jego język sprawił że zapomniałem o wszystkim. Nagle jakby widząc mój stan zaprzestał wykonywanej czynności.Spojrzałem na niego z wyrzutem.
Wiedziałem, że zaraz dojdzie. Szybko oderwałem się od jego przyrodzenia. Spojrzał na mnie lekko zdziwionym wzrokiem.
- Ja dopiero zaczynam. - wyszeptałem mu do ucha po czym nakreśliłem językiem mokre linie na jego torsie. Wplotłem rękę w jego włosy i wpiłem się w jego idealnie wykrojone usta. Językiem rozchyliłem je i zacząłem zwiedzać od środka pogłębiając pocałunek. Druga ręka błądziła po brzuchu Wu Fan'a nakreślając koła.
W geście oburzenia lekko ugryzłem dolną wargę szatyna. Cwaniaczek celowo wodził mnie za nos! Postanowiłem się na nim odegrać. Szybko zmieniliśmy się miejscami, umiejscowiłem swoje kolano między jego nogami i zacząłem lekko ocierać się o jego przyrodzenie, które jak zauważyłem wciąż ukryte było pod ręcznikiem. Przerwałem pocałunek nie odrywając jednak ust od jego ciała. Zjechałem na jego szyję muskając ją lekko i robiąc kilka malinek. Następnym przystankiem były jego sutki. Moje usta i język objęły jeden z nich pieszcząc go, za to moja ręka zajęła się drugim. Usłyszałem lekko zachrypnięty jęk młodszego. Usatysfakcjonowało mnie to i zachęciło do pracy. Zacząłem pocałunkami wyznaczać drogę do krańca jego ręcznika znajdującego się na biodrach. Zacząłem go z niego zsuwać. Starałem się robić to jak najwolniej by poczuł się tak jak ja przedtem, ale niestety. Ja chyba jestem trochę mniej cierpliwy. Uniosłem się na dłoniach, I uśmiechnąłem się zadziornie widząc pod sobą Pandzię w całej okazałości. Moją. Tylko moją Pandzię, której nigdy nikomu nie oddam. Przejechałem palcami po jego nabrzmiałej męskości. Słysząc pomruk zacisnąłem ją w swojej dłoni, powodując, że z ust mojego kochanka wypłynął głośny, krótki jęk.
Teraz to on zaczął się mną bawić. Wiedziałem, że łatwo nie odpuści. Znałem go. Aż za dobrze. Nie mogłem powstrzymać jęku, który jeszcze bardziej rozbudzał Kris'a. Skarciłem się za to w myślach, przecież to ja miałem tu dominować a tymczasem poddawałem się jego pieszczotom jak małe, bezbronne dziecko. Postanowiłem się poddać, ale nie chciałem żeby przyszło to tak łatwo. Mały opór nigdy nie zaszkodzi. Wpiłem się w jego usta. Rozpoczęło to kolejną językową bitwę. Walczyłem zażarcie lecz po pewnym czasie zrezygnowałem i oddałem się przyjemności jaką sprawiał mi każdy najmniejszy dotyk Wu Fana. Widząc, że się poddałem uśmiechnął się zawadiacko i zaczął błądzić rękoma po moim brzuchu. Z moich ust wydobywały się dźwięki przypominające mruczenie kota.
Uśmiechnąłem się czując, że mi się poddał. No cóż, na jego miejscu też oddałbym na rzecz tak cudownych pieszczot. Co mam powiedzieć, po prostu znałem swoje możliwości. Po chwili głaskania i masowania jego podbrzusza by jeszcze bardziej podsycić jego podniecenie obiektem na którym skupiłem swoją uwagę stał się członek Tao. Liznąłem go przelotnie po czym słysząc jęk szatyna, który on starał się stłumić wziąłem go całego do ust. Nie ruszałem głową. Po prostu jeździłem językiem dookoła niego. Panda zaczął się niecierpliwić. Poczułem, że nieznacznie zaczął wypychać swoje biodra w moją stronę. Cóż, chyba powinniśmy ustanowić nowe powiedzenie: Panda chce, Smok musi. Bez zbędnego cackania się zacisnąłem usta na narządzie mojego partnera i zacząłem ruszać głową w górę i w dół starając się przyjmować go jak najgłębiej. Słysząc jego coraz to głośniejsze jęki zacząłem przyspieszać. Jego członek zaczął pulsować, a już po chwili moje usta wypełniły się białą, słodko-słoną substancją. Połknąłem wszystko. Podniosłem się, starłem kciukiem resztki z kącików moich ust i patrząc mu w oczy zlizałem je.
Był taki cudowny. Nie mogąc oderwać wzroku tępo się w niego wpatrywałem niczym w piękny krajobraz. Złapałem go za szyję i przyciągnąłem do siebie. Zaznaczyłem mokrą linię na jego szyi, którą przeciągnąłem aż do kącików jego pełnych ust. Złapałem jego dolną wargę i lekko przygryzłem. Jęknął mi wprost w usta. Moja dłoń wplątała się w jego blond włosy a druga błądziła po jego jedwabistej skórze. Był niezwykle gorący niczym grzejnik. Pod wpływem mojego dotyku zaczęła pojawiać się na jego ciele gęsia skórka. Delikatnie podniosłem kąciki ust powstrzymując szeroki uśmiech.
O mój Boże. To ja tu myślę o niegrzecznych rzeczach, które z nim zrobię, a on atakuje mnie tym swoim anielskim uśmiechem. Wygląda tak słodko i niewinnie... Nie mogąc na niego patrzeć oparłem mu głowę na ramieniu i szepnąłem mu do ucha:"Wiesz gdzie jest wazelina?" W normalnym przypadku zapewne wstydziłbym się o to zapytać, ale naprawdę chciałem stać się z nim jednością. Cholernie tego chciałem.
Czy on mnie spytał gdzie jest wazelina? Chyba tak... Ale zaraz!
- Wu Fan, tak właściwie to.dlaczego ja mam być na dole? - spytałem.
- A dlaczego nie? - obdarzył mnie najpiękniejszym uśmiechem jaki w życiu widziałem. Upadłem zrezygnowany wiedząc, że nie dam rady mu się oprzeć. Ręką sięgnąłem do szafki pod umywalką, którą otworzyłem i wyciągłem małe pudełeczko które podałem Krisowi. Pośpiesznie je otworzył i zanurzył palce w substancji. Wypiąłem lekko biodra do góry.
Odrzuciłem pojemnik na bok. Czubkiem palca podrażniłem dziurkę Tao by powoli wsunąć go do jego ciepłego, ciasnego wnętrza. Zauważyłem że drgnął. Powoli starałem się jak najlepiej przygotować go do tego, co miało za chwilę zajść. Gdy poczułem że się rozluźnił zacząłem dokładać po jednym palcu, tak że teraz znajdowały się w nim trzy. Rozprowadziłem w nim lubrykant najlepiej jak mogłem. Zacząłem rozszerzać jego dziurkę. Widziałem że było to dla niego mieszane uczucie. Jego twarz wyrażała jednocześnie dyskomfort oraz przyjemność. Poczułem, że teraz jest czas by doprowadzić do wszystko do końca. Zastąpiłem moje palce czymś większym. Ciało Zi Tao zamarło w bezruchu, palce jego stóp zgięły się, a po jego policzkach spłynęło kilka łez, które starłem swoim kciukiem. Przez chwilę trwałem w bezruchu chcąc, by ciało mojego ukochanego przyzwyczaiło się do obcego narządu przebywającego w nim. Panda powoli otworzył oczy. Spojrzał na mnie i pokiwał twierdząco głową odpowiadając na niezadane pytanie. Poruszyłem się w nim niepewnie nie chcąc sprawiać mu bólu, lecz po chwili on sam zaczął napierać na mnie biodrami. Zmotywowało mnie to do przyspieszenia tempa.
Bolało. BARDZO. Uważał i starał się sprawić mi jak najmniej bólu. Nie ruszał się dopóki sam nie dałem mu znać. Na moje policzki wstąpił rumieniec ale nie z powodu zawstydzenia ale gorąca jakie mnie opętało. Czułem ból i pożądanie. To dwa uczucia wywołały we mnie szok. Nigdy nie czułem czegoś podobnego. W końcu pożądanie wzięło górę. Lekko uniosłem biodra żądając zainteresowania. Zaczął się delikatnie poruszać. Kiwnąłem głową na znak żeby przyśpieszył. Zrozumiał. Jego ruchy stały się szybsze i mocniejsze. Nie potrafiłem powstrzymać jęków rozkoszy, które mimowolnie wydobywały się z moich ust. Poczułem jak przyjemne ciepło zbiera się w moim podbrzuszu i zmierza coraz niżej. Po chwili nie wytrzymałem. Moje ciało przeszyła ogromna fala orgazmu a moje ciało wygięło się w łuk. Zdyszany i cały spocony opadłem na zimne kafelki przykładając do nich swój policzek w celu ochłodzenia.
Po tym jak oboje doszliśmy trwałem w nim jeszcze około minuty. Potem opadłem na miejsce obok niego. Złapałem jedną ręką jego podbródek i odwróciłem jego twarz w moją stronę. Uśmiechnąłem się zadziornie patrząc w jego błyszczące oczy.
- Oj. Dopiero co się wykąpałeś a już ubrudziłeś. Przydałoby się znowu umyć prawda? A skoro ja też do końca czysty nie jestem to po co mamy marnować wodę? Wstałem i wyciągnąłem rękę w jego kierunku.
Spojrzałem na niego z uwielbieniem. Podałem mu dłoń i pomógł mi wstać. Obaj poszliśmy w stronę kabiny prysznicowej. Weszliśmy do środka razem. Spojrzałem głęboko w oczy Krisowi.
- Kocham Cię Wu Fan. Jesteś jedyny i wyjątkowy. Dziękuję, że jesteś.. - powiedziałem i złożyłem na jego miękkich wargach delikatny pocałunek jedną ręką zamykając drzwi.
Spodobało Ci się? Nie spodobało? Zostaw opinię to dla nas ważne!
Fajneeee :D /Xaren
OdpowiedzUsuńJejku! To jedyne co przychodzi mi na myśl! I jeszcze ta słodka końcówka .... *___*
OdpowiedzUsuńPiszcie i piszcie! Świetnie wam to idzie!
Ni mogę się doczekać kolejnych xD
jejku jesteście genialne piszcie dalej takie yaoi czekam na next pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńsuper ff :) a ja lecę dalej czytać
OdpowiedzUsuńJeśli mam być szczera baaardzo mi się podobało, bo tu już scena była bardzo bardzo rozbudowana, suuuper!
OdpowiedzUsuńJejku TaoKris. <3 :3
Panda i smok, hah :3
Czekam na więcej <3
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńALE SUUUUPER....Kocham ten paring jak Tao Kris'a xD
OdpowiedzUsuń❤❤❤
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńALE SUUUUPER....Kocham ten paring jak Tao Kris'a xD
OdpowiedzUsuń❤❤❤
ALE SUUUUPER....Kocham ten paring jak Tao Kris'a xD
OdpowiedzUsuń❤❤❤
ALE SUUUUPER....Kocham ten paring jak Tao Kris'a xD
OdpowiedzUsuń❤❤❤
To jest zajebiste! Przepraszam, ale tylko te słowa pierwsze przyszły mi do głowy XD Twoje fanfic są super :D! Mogę czytać je w nieskończoność :D :) Pisz dalej :D Hwaiting!
OdpowiedzUsuń